Dostałeś już odszkodowanie za wypadek? To dobrze, ale my zdobędziemy dla Ciebie dodatkowe pieniądze – głosi ogłoszenie na przystanku tramwajowym. Kancelaria zapewnia też, że może skutecznie walczyć o kasę w sprawach nawet sprzed 20 lat.
Nawet milion z polisy
– Ubezpieczyciele nagminnie zaniżają wypłaty – mówi przedstawiciel kancelarii z ogłoszenia, ale nazwiska nie chce ujawnić. – Zdarza się, że ludzie dostają odszkodowania aż o trzy czwarte mniejsze niż im się należy. My w sądzie jesteśmy w stanie tę brakującą kwotę dla nich wywalczyć.
Marcin Kaczorowski z firmy Votum, jednej z dwóch notowanych na giełdzie kancelarii odszkodowawczych, mówi, że najczęściej prowadzi sprawy, w których poszkodowani odebrali połowę tego, co powinni. – Był wypadek. Kierowca, w którego auto wjechał inny pojazd, dostał od ubezpieczyciela 10 tys. zł. Nasz rzeczoznawca wycenił szkodę na 25 tys. zł. W sądzie wywalczyliśmy dla poszkodowanego dodatkowo jeszcze 14 tys. zł – twierdzi Kaczorowski.
Od wypadków komunikacyjnych zaczął się boom. Teraz prawnicy często walczą o rekompensaty dla ofiar za utracone korzyści majątkowe. EuCO sięgnęło do sprawy sprzed sześciu lat. Pracownik doznał rozległych obrażeń spowodowanych wybuchem materiałów łatwopalnych. Wina leżała po stronie innych pracowników, którzy nie zadbali o środki ostrożności. Ubezpieczyciel wypłacił poszkodowanemu 140 tys. zł. Ale okazało się, że nie jest on już w stanie wrócić do pracy, nie ma też szans na całkowite wyleczenie. Sprawa trafiła do sądu, a ten przyznał jeszcze 190 tys. zł zadośćuczynienia za szkodę osobową. Zasądził też rentę z tytułu zwiększonych potrzeb: 417 zł miesięcznie.
Jedna ze spektakularnych wygranych dotyczyła 4,5-letniego chłopca sparaliżowanego w wyniku wypadku auta. Ubezpieczyciel uznał, że 180 tys. będzie odpowiednią kwotą. Sąd podwyższył ją o... milion.