Reklama

Ubezpieczyciele zaniżają odszkodowania

Dodatkowe 100 tys. zł przyznał poszkodowanej w wypadku kobiecie Sąd Okręgowy w Zielonej Górze. PZU wypłaciło wcześniej 65 tys. zł.

Publikacja: 14.05.2014 11:38

Ubezpieczyciele zaniżają odszkodowania

Foto: Bloomberg

Ubezpieczyciel uznał, że to wystarczająca kwota, mimo iż komisja lekarska stwierdziła 50-proc. uszczerbek na zdrowiu. Kobieta do dziś ma problemy z oddychaniem i mówieniem.

To jeden z wielu podobnych przypadków. Na początku roku Sąd Apelacyjny w Łodzi orzekł, że czterolatkowi z Wielkopolski, który stracił w 2010 r. w wypadku samochodowym matkę, należy się dodatkowo 150 tys. zł tytułem zadośćuczynienia i odszkodowania. Było to sześciokrotnie więcej, niż ustaliła Ergo Hestia.

Z kolei pasażerka auta, które pod Słupskiem uderzyło w drzewo, miała nie dostać z polisy męża ani grosza. Zakład odmówił wypłaty, choć kobieta jako jedyna wymagała leczenia i rehabilitacji, do dziś jest sparaliżowana. Sąd był innego zdania – zasądził 2,5 mln zł odszkodowania oraz 12,3 tys. zł comiesięcznej renty od Warty.

2,5 mln zł wyniosło najwyższe jak dotąd przyznane przez sąd odszkodowanie dla ofiary wypadku

Ogromne różnice

– Badaliśmy 300 spraw prowadzonych przez zakłady ubezpieczeniowe w sprawie wypłaty odszkodowań, które swój finał znalazły w sądzie – mówi marszałek Sejmu Józef Zych. – W 15 proc. przypadków stwierdziliśmy znaczne rozbieżności pomiędzy kwotami zaproponowanymi przez ubezpieczycieli a zasądzonymi przez sądy. To bardzo dużo.

Reklama
Reklama

W ocenie marszałka, jeśli różnice byłyby niewielkie, można by to uznać za rzecz niebudzącą wątpliwości, ale jeśli sądy zasądzają kwoty dziesięciokrotnie wyższe, to znaczy, że coś jest nie tak.

Aneta Łazarska, sędzia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy uważa, że wysokość zadośćuczynień to sprawy indywidualne, ale przyznaje, że dostrzega spore dysproporcje pomiędzy tym, co oferuje zakład, a tym co orzekają sądy. – Nie chcę powiedzieć, że to celowa polityka firm, ale obserwuję nieprawidłowości, które mogą wynikać z faktu pobieżnie i oszczędnościowo prowadzonych procesów likwidacyjnych – mówi sędzia. – Wiadomo, że część osób nie pójdzie do sądu walczyć o większe pieniądze i zadowoli się tym, o proponuje ubezpieczyciel.

Jednak dzięki aktywności kancelarii odszkodowawczych odsetek klientów docierających przed oblicze Temidy rośnie. Bartosz Boberski, prezes kancelarii Auxilia, podkreśla, że sądy przyznają rację poszkodowanym w zdecydowanej większości przypadków. – Jak wynika z naszego doświadczenia, skuteczność egzekwowania odszkodowań na drodze sądowej uzyskujemy na poziomie 97 proc. – zapewnia Boberski. – Co ważne, kwoty zadośćuczynienia są kilkukrotnie wyższe niż te oferowane przez ubezpieczyciela. Nasz rekord to wywalczenie w sądzie odszkodowania 40 razy większego niż jego pierwotna wartość.

W ocenie marszałka Zycha konieczna jest nowelizacja kodeksu cywilnego, w której zostaną określone kryteria, na podstawie których zakłady będą ustalać wysokość zadośćuczynień i odszkodowań. – Zakład powinien brać pod uwagę wszystkie okoliczności zdarzenia, sytuację poszkodowanego, ale też orzecznictwo, jakie w podobnych sprawach miało miejsce – wyjaśnia marszałek. – Tymczasem mamy aż nadto przykładów pokazujących, że do kwestii określania wysokości świadczeń nie podchodzi się należycie.

Niemożliwa wycena

Zupełnie inaczej widzą to towarzystwa ubezpieczeniowe. – Opinia o dziesięciokrotnym zaniżaniu odszkodowań nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości – zapewnia Magdalena Dominiak z TU Europa. – W naszym przypadku spory rozstrzygnięte na korzyść klienta kończą się zasądzeniem niewielkich kwot dopłaty. Stąd można przyjąć, że wartości wypłacanych świadczeń są zbieżne z orzecznictwem.

Choć są i tacy, którzy uważają, że problem istnieje. – Niestety, mogliśmy zaobserwować na rynku przypadki rażącego zaniżania odszkodowań w naprawdę dużych szkodach – twierdzi Piotr Adamczyk z Concordii Ubezpieczenia. – Wypłata 30–50 tys. zł przy niedowładzie kończyn dolnych to pożywka dla kancelarii, sądów czy mediów. Nic dziwnego, że tego typu sprawy trafiają do sądu, a po uzyskaniu korzystnych wyroków – co w takich przypadkach nie jest trudne – odbijają się szerokim echem w mediach.

Reklama
Reklama

W jego opinii jedną z przyczyn jest brak decyzyjności osób wydających stanowisko o wysokości świadczenia odszkodowawczego.  – To się zmienia, bo firmy restrukturyzują działy szkód. My w ciągu ostatnich lat mieliśmy tylko jeden przypadek dopłaty 90 tys. zł do wcześniej zasądzonych 60 tys. zł – zaznacza Adamczyk.

Allianz z kolei uważa, że problemem jest brak ujednoliconego standardu w orzecznictwie i wycenie świadczeń za szkody osobowe. – W praktyce nierzadko spotykamy się z tym, że w sądach, za wydawałoby się podobne szkody, zasądzane są często różne odszkodowania – wyjaśnia Beata Wójcik, rzeczniczka firmy. – Jednocześnie wartość świadczenia w szkodach osobowych jest zależna od wielu indywidualnych czynników, które trudno ująć w sztywne ramy, a które mogą ujawnić się dopiero po dłuższym czasie od zdarzenia.

Zdaniem Marcina Tarczyńskiego, analityka PIU, problem jest złożony, bo mówimy o wycenie rzeczy niemożliwych do wyceny – bólu i cierpienia. – Trudno się spodziewać, by w wycenie tego typu świadczeń nie zdarzały się różnice – wyjaśnia. – Niewątpliwie sytuacja wymaga rozwiązania. Przewidywalne kwoty zadośćuczynień to lepsza sytuacja dla poszkodowanego i firmy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.glapiak@rp.pl

Ubezpieczenia
Duże ułatwienie dla kierowców, czyli mStłuczka w mObywatelu
Ubezpieczenia
Dobre półrocze Grupy PZU. Segment OC wreszcie na plusie
Ubezpieczenia
Spółka LUX MED-u z licencją ubezpieczeniową. Jest decyzja KNF
Ubezpieczenia
Będzie konkurs na nowego prezesa PZU. Fuzja z Bankiem Pekao ciągle w mocy
Ubezpieczenia
Zmiana na stanowisku prezesa PZU. Rada nadzorcza odwołała Andrzeja Klesyka
Reklama
Reklama