Kobieta przyjmowała od klientów pieniądze, ale nie przekazywała ich towarzystwom ubezpieczeniowym - informuje TOK FM.
Iwona K. utrzymywała, że współpracuje z ubezpieczycielami i oferowała produkty gwarantujące duży zysk. Była przekonująca. Nie namawiała nachalnie do zakładania lokat i kupowania polis, ale dawała klientom czas do namysłu. To sprawiało, że nawet ostrożne osoby powierzały jej swoje pieniądze.
Oszustwo wydało się, gdy jedna z klientek po trzech miesiącach chciała odebrać pierwszy zysk. Wtedy pojawiły się problemy, a właścicielka agencji finansowej stała się nieuchwytna i nie odbierała telefonów. Zaniepokojona klientka głosiła sprawę na policję.
Szybko okazało się, że poszkodowanych jest więcej. W chwili zatrzymania Iwony K., w połowie listopada policja informowała o kilkunastu poszkodowanych, którzy mieli stracić ok. 3 milionów złotych. W tej chwili już wiadomo, że na tym nie koniec. Poszkodowani są praktycznie z całej Polski i kwoty strat też będą znacznie większe. Wśród poszkodowanych są podobno m.in. prawnicy, księża, lekarze.
- Do prokuratury codziennie zgłaszają się nowe osoby. Nawet ostatnio był mężczyzna, który miał wpłacić milion złotych - mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.