Alina Antónia Juliana - mieszkanka Portugalii - z powodu problemów zdrowotnych zaprzestała prowadzenia samochodu i przechowywała go na podwórzu swojego domu. Kobieta nie podjęła jednak urzędowych kroków, aby wycofać go z ruchu.
Pewnego dnia z auta skorzystał syn Juliany. Podczas jazdy auto wypadło z drogi. Na miejscu zginął syn i dwaj pasażerowie. Kobieta nie miała wówczas zawartej umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.
Portugalski ubezpieczeniowy fundusz gwarancyjny wypłacił rodzinom pasażerów odszkodowanie za szkody wynikające z wypadku. Uznał bowiem, że A.A. Juliana podlegała obowiązkowi zawarcia umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem jej pojazdu i że uchybiła temu obowiązkowi. Fundusz zażądał następnie na drodze sądowej, zgodnie z możliwością przewidzianą w prawie portugalskim, zasądzenia między innymi od A.A. Juliany zwrotu kwoty ponad 437 tys. euro., którą wypłacił on na rzecz następców prawnych pasażerów.
Właścicielka auta podniosła, że nie była odpowiedzialna za szkodę oraz że zważywszy na fakt, iż przechowywała pojazd na podwórzu swego domu i nie miała zamiaru wprowadzenia go do ruchu, nie była zobowiązana do zawarcia umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdów mechanicznych.
Sąd Najwyższy postanowił zwrócić się z pytaniami do Trybunału Sprawiedliwości. Przede wszystkim zastanawiał się, czy zawarcie umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdów mechanicznych jest obowiązkowe, gdy pojazd – w związku z decyzją jego właściciela, który nie ma już zamiaru go prowadzić – pozostaje zaparkowany na terenie prywatnym.