Na początku nowej kadencji samorządów w 2019 r. zarządzanie przestrzenią powietrzną do 150 metrów stanie się nowym zadaniem własnym miast i gmin. To otworzy drzwi do rozwoju rynku dronów i upowszechnienia bezzałogowców na polskim niebie. Eksperci przekonują, że lokalna administracja powinna przeanalizować swoje strategie smart city (z ang. inteligentne miasto), plany zagospodarowania przestrzennego oraz zasoby geoinformacyjne, aby podołać temu zadaniu. Jednocześnie przedsiębiorcy już dzisiaj wespół z samorządowcami testują nowe modele ekonomiczne wykorzystania dronów (zwanych w skrócie BSP lub UAV) w aglomeracjach. – Polskie firmy i uczelnie są w stanie przygotować systemy teleinformatyczne wspierające loty dronów w mieście – nie ma wątpliwości Sławomir Kosieliński, ekspert rynku BSP, prezes Fundacji Instytut Mikromakro.
Nowe wymogi
W czerwcu Parlament Europejski przegłosował przyjęcie nowego rozporządzenia, które jako pierwsze reguluje rynek bezzałogowych statków powietrznych. Obecnie jego rozwój hamują nieskoordynowane przepisy krajowe, co bardzo utrudnia wdrożenie unijnej idei Urban Space (U-Space) – specjalnej przestrzeni powietrznej dla lotów automatycznych i autonomicznych poza zasięgiem wzroku w miastach.
– Już wkrótce drony, w zależności od przewidywanego ryzyka, wagi lub obszaru użytkowania, będą musiały być wyposażone w takie urządzenia jak wysokościomierz, możliwość określenia zmiany strefy geograficznej oraz maksymalne dopuszczalne odległości operacyjne, funkcje unikania kolizji i automatycznego lądowania. Tym samym bezzałogowce coraz bardziej oddalają się od klasycznego lotnictwa i stają się latającymi robotami – mówi Sławomir Kosieliński.
Bezzałogowce w przyszłości mają wykonywać wiele zadań w miastach – monitorować ruch, nadzorować inwestycje, kontrolować stan rzek, czy powietrze i pilnować bezpieczeństwa. Przypisanie do każdego z nich operatora istotnie ograniczyłoby rozwój tego rynku i podniosło koszty. Dlatego drony mają funkcjonować autonomicznie. Aby stało się to realne już dziś prowadzone są przygotowania systemów teleinformatycznych wspierających misje BSP. Ich funkcjonowanie sprawdzano m.in. na Droniadzie. To coroczne wydarzenie, poligon systemów bezzałogowych i konkurs dla zespołów akademickich w misjach poszukiwawczo-ratowniczych z wykorzystaniem dronów. Na czerwcowej imprezie, która miała miejsce w Aeroklubie Krakowskim, zespoły inżynierów walczyły nie tylko o nagrody (pula sięgała 25 tys. zł), ale przede wszystkim o stworzenie najlepszego systemu antykolizyjnego na podstawie ustalonego wcześniej algorytmu. W tym celu firma Aerobits stworzyła dla nich specjalne urządzenia radiowe, bazujące na transponderach lotniczych, nadające w skrócie sygnał „tu jestem" i odbierające sygnał „uwaga – lecę w twoją stronę". Komputery pokładowe dronów analizowały sytuację wokół i, gdy stwierdzały kurs kolizyjny, wymuszały zmianę położenia. Na bieżąco ruch bezzałogowców śledzono na specjalnej aplikacji przygotowanej przez Droneradar.eu, rodzimą firmę wspierającą bezpieczne korzystanie z BSP.
Warto podkreślić, że podczas Droniady nie doszło do żadnego incydentu, chociaż jednocześnie w tej samej przestrzeni powietrznej latały po trzy roboty. – Na tej bazie można bardzo szybko opracować kilka spójnych systemów antykolizyjnych do masowego wdrożenia w skali światowej – nie ma wątpliwości prezes Instytutu Mikromakro.