Koncern w piśmie z 18 października do komisji nadzoru giełdowego SEC, relacjonowanym teraz przez Reutera oświadczył, że istotne dodatkowe wymogi stawiane przez organ nadzoru lotnictwa (FAA) czy opóźnienia w powrocie MAXów do pracy mogą ograniczyć albo wstrzymać na pewien czas produkcję tych samolotów. Boeing nie spodziewa się rezygnacji z zamówień z powodu ich uziemienia, co miało wpływ na jego wyniki finansowe. Poinformował też o liczbie zamówionych maszyn i zapewnił, że jest w stanie przyspieszyć daty ich dostaw klientom.
Koncern zapewnił, że nie przewiduje braku powierzchni do parkowania produkowanych B737 MAX, które nadal są wyprowadzane z zakładu w Renton koło Seattle, ale dodał, że są możliwe dodatkowe opóźnienia albo zmniejszenie ich produkcji w związku z oceną zmian w nich przez organy nadzoru na świecie.
Pismo było odpowiedzią na polecenia SEC, by wyjaśnił wcześniejsze informacje przesłane komisji dotyczące związku między uziemieniem MAXów a przychodami i produkcją. Wymiana korespondencji ukazała się w elektronicznym systemie EDGAR.
Czytaj także: Piloci wsiedli do B737 MAX. To dopiero początek
Treść tego pisma ujawniono po 2 dniach spotkań Boeinga z doradcami, pilotami i innymi wybranymi przedstawicielami sektora lotnictwa, z którymi omawiano przygotowania do powrotu MAXów. Gościom pokazano pracę na symulatorze lotów, zwiedzili zakład w Renton, spotkali się z prezesem Dennisem Muilenburgiem i innymi szefami koncernu. Dziennikarzy nie zaproszono, rzecznik zapowiedział odrębne spotkanie z nimi w późniejszym terminie.