Polska kolej potrzebuje gigantycznych inwestycji w starzejące się pociągi. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że przewoźnicy musieliby kupić aż 1700 wagonów pasażerskich, prawie 900 elektrycznych zespołów trakcyjnych i 245 lokomotyw, żeby przed 2030 rokiem zastąpić tabor, którego wiek przekracza 40 lat.
Czytaj także: Remonty torów i awarie pociągów biją w pasażerów
Zdaniem Jakuba Majewskiego, prezesa Fundacji ProKolej, finansowe potrzeby związane z odnowieniem taboru można ostrożnie szacować na 30 mld zł. – I to nie koniec, bo sama wymiana nie wystarczy. Prognozy na kolejne lata zakładają wzrost liczby pasażerów, więc liczba pociągów także powinna rosnąć, na co potrzeba dodatkowych pieniędzy – mówi Majewski.
Pojedziemy złomem
Choć teraz sytuacja może nie wydawać się krytyczna, to wkrótce nią będzie. Jeśli jeszcze dwa lata temu 40-letnie wagony miały udział niewiele ponad 1-procentowy, to za pięć lat będą stanowić przeszło jedną trzecią. Natomiast za dziesięć lat będzie ich 80 proc. Podobnie z lokomotywami elektrycznymi: w 2018 r. tych 40-letnich było niecałe 5 proc. Ale w 2025 r. taki wiek przekroczy trzy czwarte lokomotyw, podobnie jak przeszło połowa elektrycznych zespołów trakcyjnych. – Lokomotywy, wagony i zespoły trakcyjne, które mają lub będą miały ponad 40 lat, powinny zostać zastąpione nowymi. Ich modernizacje i dostosowanie do nowych wymagań z zakresu bezpieczeństwa i komfortu podróży mogą nie być ekonomicznie opłacalne – mówi Ignacy Góra, prezes UTK.