Więcej pociągów, nowe trasy, krótsze czasy przejazdów – to zmiany, które wdrożyła PKP w niedzielę, wprowadzając nowy rozkład jazdy. Pendolino dojeżdża już do Bielska-Białej, Rzeszowa i Gliwic. Trasę pomiędzy Warszawą a Wrocławiem ekspresy pokonują w trzy godziny 28 minut, czas podróży z Warszawy do Krakowa skrócił się do dwóch godzin 15 minut. W godzinę jedziemy pomiędzy Warszawą i Łodzią, przyspieszyły pociągi między Olsztynem a Bydgoszczą oraz Poznaniem a Krakowem.
O jedną piątą zwiększyła się liczba połączeń obsługiwanych przez InterCity: do 365 z dotychczasowych 302. Dzięki czterokrotnemu zwiększeniu liczby skomunikowanych ze sobą połączeń łatwiej się teraz przesiąść. Wróciły pociągi na modernizowaną linię Warszawa–Białystok.
W niedzielę na trasy wyjechało 16 nowoczesnych składów typu Flirt. Mają wygodne fotele, indywidualne gniazdka elektryczne, klimatyzację, nowoczesne toalety i elektroniczny system informacji pasażerskiej. Kursują m.in. na trasach z Warszawy do Bydgoszczy, z Krakowa przez Łódź do Szczecina i z Gdyni do Katowic. – Synergia tych elementów sprawi, że w kolejnych miesiącach z naszych pociągów korzystać będzie jeszcze większa liczba podróżnych – zapowiada prezes PKP InterCity Jacek Leonkiewicz.
Nowy rozkład jazdy to kolejny po grudniu ubiegłego roku kluczowy etap w funkcjonowaniu PKP. W międzyczasie InterCity zaczęło mocno przyciągać pasażerów promocyjnymi cenami biletów. Teraz poprawiono obsługę podróżujących pierwszą klasa Pendolino: pojawiły się posiłki, prasa i obsługa stewarda.
Ale mimo tych zmian kolei jeszcze daleko do zachodnich standardów. Na mniej strategicznych liniach jakość podróży jest kiepska, punktualność pozostawia wiele do życzenia, a nowe lub odnowione dworce to wciąż wyjątki. PKP wciąż nie potrafi się uporać z niektórymi kluczowymi inwestycjami, takimi jak np. remont trasy pomiędzy Katowicami a Krakowem.