30 czerwca największe miasto w USA zacznie pobierać opłaty od pojazdów przejeżdżających przez Midtown, czyli środkową, najbardziej ruchliwą część Manhattanu. W godzinach szczytu wjazd do dzielnicy, w której znajdują się tak znane miejsca, jak Empire State Building, teatralne zagłębie na Broadwayu, Times Square, czy główna siedziba ONZ, będzie kosztował 15 dol., czyli równowartość niespełna 60 zł.
W Warszawie za nieco mniejsze pieniądze można byłoby parkować przez cały dzień pod samym Pałacem Kultury i Nauki, jednak dla nowojorczyka nie będzie to porażająca kwota. Przejazd tam i z powrotem na Manhattan z Princeton (miasta będącego siedzibą renomowanego uniwersytetu) – oddalonego tak jak Łowicz od Warszawy – już teraz za sprawą opłat za tunele i mosty kosztuje w godzinach szczytu co najmniej 30 dol.
Czytaj więcej
Transformacja rolnictwa idzie jak po grudzie nawet w Unii Europejskiej, ale świat zaczyna dostrzegać problem, który stwarza rolnictwo. Ofiarą zmian padnie nasze zamiłowanie do jedzenia mięsa. Kiedy? Jak najszybciej, jeśli chcemy zapobiec katastrofie.
Opłaty za wjazd do centrum Nowego Jorku poprawią jakość transportu publicznego
Mimo to z pewnością będzie to złamanie pewnego tabu. Opłat za wjazd do centrum nie wprowadziło dotąd żadne amerykańskie miasto, a na świecie takie rozwiązanie funkcjonuje zaledwie w kilku ośrodkach – Singapurze, Londynie, Mediolanie czy Sztokholmie. Zdaniem nowojorskich urzędników opłaty zasilą miejską kasę miliardem dolarów rocznie, jednak nie tylko o pozyskanie dodatkowych wpływów tu chodzi.
Opłaty mają ograniczyć ruch i zanieczyszczenie powietrza, jednocześnie zapewniając finansowanie rozwoju sieci transportu miejskiego. Na samą tylko rozbudowę metra zarządowi transportu metropolitalnego (MTA) brakuje 25 mld dol., a pojawienie się nowego źródła wpływów ma mu pozwolić na pozyskanie na rynkach finansowania na kwotę 15 mld dol.