Gdzie jest wrak MH370. Po 10 latach poszukiwania będą wznowione

MH370 miał być rutynowym rejsem ze stolicy Malezji, Kuala Lumpur do Pekinu. Na pokładzie było 239 osób. Po 40 minutach lotu kontakt z maszyną się urwał.

Publikacja: 08.03.2024 12:32

Kawałki niezidentyfikowanego samolotu, które morze wyrzuciło na brzeg w Saint-Andre de la Reunion na

Kawałki niezidentyfikowanego samolotu, które morze wyrzuciło na brzeg w Saint-Andre de la Reunion na wschodniej wyspie La Reunion na Oceanie Indyjskim, wzbudziły spekulacje na temat lotu MH370, który zaginął w 2014 roku z 239 osobami na pokładzie

Foto: PAP/EPA

Tajemnica lotu MH370

Tajemnica lotu MH370

PAP

I po 10 latach wiadomo z całą pewnością tylko tyle.

To był pierwszy taki przypadek na świecie. Dlatego od 8 marca 2014 roku mnożą się spekulacje, co tak naprawdę wydarzyło się na pokładzie. I pozostaje to największą tajemnicą w światowym lotnictwie.

Ale rząd malezyjski, który od samego początku prowadził śledztwo w sprawie tego wypadku i sponsorował poszukiwania wraku, się nie poddaje. Wkrótce mają się rozpocząć nowe badania dna morskiego, gdzie być może spoczywa wrak maszyny.

Wyłączony transponder B777

Analitycy danych satelitarnych ustalili, że B777 spadł do wody „gdzieś na południu Oceanu Indyjskiego”, być może w pobliżu zachodnich wybrzeży Australii. Prowadzono tam poszukiwania, nie dały żadnych efektów.

Poszukiwania MH370

Poszukiwania MH370

PAP

Z całą pewnością wiadomo natomiast, że 40 minut po starcie doświadczony pilot, kapitan Zaharie Ahmad Shah pożegnał się z malezyjskimi kontrolerami mówiąc: „Dobranoc, Malaysian 370”. Maszyna wtedy wlatywała w wietnamską przestrzeń powietrzną. Wkrótce potem został wyłączony transponder, więc kontakt z maszyną został przerwany.

Wojskowe radary pokazywały jedynie, że samolot zboczył z kursu i zamiast lecieć do Pekinu, zawrócił, przelatując nad północną częścią Malezji i wyspy Penang, potem w kierunku Morza Andamańskiego i dalej w pobliże indonezyjskiej Sumatry. A potem poleciał dalej na południe. To wszystko, bo nastała kompletna cisza.

Wrak samolotu, który prawdopodobnie pochodzi z lotu MH370 Malaysia Airlines, został pokazany podczas

Wrak samolotu, który prawdopodobnie pochodzi z lotu MH370 Malaysia Airlines, został pokazany podczas wydarzenia zorganizowanego przez krewnych pasażerów okazji 10. rocznicy zniknięcia samolotu Boeing 777 przewożącego 239 osób z ekranów radarów 8 marca 2014 r. podczas lotu z Kuala z Lumpur do Pekinu

AFP

Natychmiast rozpoczęto poszukiwania

Pierwsze z nich prowadzone było na ogromną skalę na przestrzeni 4,7 mln km kwadratowych i trwało do 14 marca. Wzięli w nim udział nie tylko Malezyjczycy, ale Chińczycy i Australijczycy. Kolejną akcją objęto 120 km kwadratowych, kosztowała 143 mln dolarów i została odwołana dopiero w styczniu 2017 roku, bo nie przyniosła jakichkolwiek efektów, chociaż przy okazji odkryto wraki statków handlowych z XIX wieku.

Czytaj więcej

Premier Malezji: Szukanie samolotu MH370 nadal możliwe

Rok później Malezja przyjęła ofertę amerykańskiej firmy Ocean Infinity, która miała otrzymać honorarium jedynie wówczas, gdy coś wykryje. Tym razem przeszukano obszar 112 km kwadratowych, położonych na południe od wcześniej badanych terenów. Ta akcja także nic nie przyniosła.

Natomiast u wschodnich wybrzeży Afryki, oraz na małych wysepkach Oceanu Indyjskiego, znaleziono fragmenty różnych samolotów i okazało się, że trzy z nich to elementy skrzydła Boeinga B777 Malaysian Airlines.

Ostatecznie pierwszy raport, liczący prawie 500 stron, ukazał się w lipcu 2018 roku. Wynikało z niego, że nie był to wypadek, ale celowe działanie. Tyle, że śledczy nie byli w stanie ustalić, kto za nim stał.

W raporcie wskazywano również na błędy popełnione przez wietnamskich i malezyjskich kontrolerów lotów. Ale konkretnych wniosków nie było. Autorzy raportu przyznali, że prawdę będzie można wykryć dopiero wówczas, kiedy znaleziony zostanie wrak maszyny. A przecież B777 to ogromna maszyna.

Czytaj więcej

Malezja nigdy nie wykluczyła przestępstwa pilota z MH370

I wtedy ruszyła fala spekulacji

Mówiono o awarii samolotu, zdalnie z ziemi sterowanej katastrofie, siłach pozaziemskich, bądź rosyjskim spisku.

Bardziej przyziemne teorie zakładały, ze maszyna rzeczywiście celowo zboczyła z kursu i stał za tym kapitan MH370. To jednak też nie bardzo pasowało do rzeczywistości, bo wszystkie dochodzenia dotyczące życia prywatnego kapitana i pierwszego oficera, analiza ich sytuacji finansowej, szkoleń i życia prywatnego oraz zdrowia psychicznego nie wykazały nic podejrzanego.

Kapitan Zaharie miał wtedy 53 lata, w Malaysian Airlines pracował od 1981 roku i był jednym z najbardziej doświadczonych pilotów zatrudnionych w Malaysian. Na fotelu pierwszego oficera siedział 27-letni Fariq Hamid Ahmad, który właśnie uzyskał prawa do współprowadzenia B777. Szefem pokładu był Patrick Gomes pracujący w Malaysian Airlines od 35 lat.

Czytaj więcej

Malezja: 70 mln dolarów za znalezienie samolotu MH370

Pasażerowie znajdujący się na pokładzie boeinga Malaysian Airlines pochodzili z kilkunastu krajów. Największą grupą byli Chińczycy i Malajowie, ale było tam także na przykład dwóch Irańczyków podróżujących z fałszywymi dokumentami.

Badano także ładunki znajdujące się pod pokładem. Okazało się, że były tam baterie litowo-jonowe, ale również duży transport owoców tropikalnych.

A może strona trzecia

Malezyjczyk Kok Soo Chon, który był koordynatorem wszystkich poszukiwań, ujawnił, że kapitan Zaharie miał w domu mini-symulator lotów i wykonał na nim trasę, jaką potem przeleciał MH370. — Ale w żadnym wypadku nie mamy dowodów, że do zaginięcia maszyny przyczynił się pilot — mówił Kok Soo Chon podczas konferencji prasowej.

Czytaj więcej

Malaysian Airlines śledzi swe samoloty

Nie ukrywał jednak informacji, że manewr zawrócenia maszyny z ustalonego szlaku został dokonany ręcznie, a nie spowodował tego autopilot. Ręcznie został również wyłączony transponder. — Nie możemy także wykluczyć, że był w tym udział strony trzeciej — mówił Kok Soo Chon.

Powrót do poszukiwań Boeinga

Nadzieje, że samolot może zostać kiedykolwiek odnaleziony są niewielkie. Ocean Indyjski jest bardzo głęboki, w niektórych rejonach dno znajduje się na głębokości 4 tys. metrów.

Charitha Pattiaratchi, profesor oceanografii na University of Western Australia, uważa, że przy postępie technologicznym istnieje możliwość, że maszyna zostanie ostatecznie odnaleziona. — Tam, gdzie może się znajdować wrak, jest bardzo głęboko, a temperatura wody, to nie więcej, niż 1-2 stopnie Celsjusza. Prądy są bardzo słabe. A to znaczy, że nawet po 10 latach szczątki maszyny byłyby w bardzo dobrym stanie — mówił podczas jednej z konferencji prasowych w Kuala Lumpur.

Czytaj więcej

Lot MH370: dlaczego tak trudno znaleźć?

Nie wiadomo jednak, czy nawet przy obecnych technologiach będzie możliwe kiedykolwiek wydobycie na powierzchnię czarnej skrzynki lub tego, co z niej zostało po tylu latach.

Rząd malezyjski jednak się nie poddaje. Bo uważa, że obowiązkiem państwa jest zrobienie wszystkiego, by rodziny ofiar dowiedziały się, co było przyczyną tej katastrofy. Premier Malezji Anwar Ibrahim powiedział przy okazji obchodów 10. rocznicy zaginięcia MH370, że jego rząd jest gotowy do ponownego otwarcia śledztwa, jeśli tylko pojawią się jakiekolwiek nowe dowody. Z kolei malezyjski minister transportu, Anthony Loke,  właśnie poinformował, że Ocean Infinity, amerykańska firma wyspecjalizowana w badaniu dna morskiego, została ponownie zaproszona do współpracy w nowych poszukiwaniach. Minister ujawnił również, że do współpracy zostali zaproszeni także Australijczycy.

I po 10 latach wiadomo z całą pewnością tylko tyle.

To był pierwszy taki przypadek na świecie. Dlatego od 8 marca 2014 roku mnożą się spekulacje, co tak naprawdę wydarzyło się na pokładzie. I pozostaje to największą tajemnicą w światowym lotnictwie.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Będzie lepsze połączenie kolei z metrem w Warszawie. Nowy tunel i przystanek
Transport
Rosyjski samolot pasażerski musiał awaryjnie lądować. Był dziurawy
Transport
Sprzedawali bilety na skasowane loty. Teraz zapłacą karę
Transport
Spór o CPK rozkręca się. Czy projekt został zablokowany?
Transport
Zagłuszanie sygnału GPS - poważny problem dla lotnictwa