Przed sezonem urlopowym perspektywa podróży na Hel budzi emocje zarówno mieszkańców Półwyspu, jak i planujących tam wakacje wczasowiczów. W ostatnich kilkudziesięciu godzinach przez media przetoczyła się elektryzująca informacja o przyczynie zmiany numeru popularnej linii autobusowej PKS Gdynia kursującej na Hel. Dotychczasowy numer 666 zmieniono na 669, ponieważ trzy szóstki miały kojarzyć się z satanizmem i piekłem.
Dla turystów, w tym zagranicznych, linia 666 z powodu skojarzeń stała się atrakcją turystyczną. Wśród podróżujących tym autobusem rozpowszechniało się nawet żartobliwe określenie „Road to Hell” (droga do piekła). W rezultacie środowiska religijne już od dawna mocno naciskały na zmianę szatańskiego numeru, a w 2018 r. ultrakatolicka Fronda stwierdziła, że numer linii „godzi w chrześcijański porządek państwa polskiego i jego fundamenty, a stąd – w dobro nas wszystkich”.
Czytaj więcej
Ze względu na kontrowersje linia autobusowa 666, która kursowała na Hel zostaje odwołana. Na jej miejsce wjedzie numer 669 – podał przewoźnik na Fabcebooku, ale również ten numer linii oburzył wielu.
Gdyński PKS w końcu się ugiął. - W tym roku ostatnią szóstkę wywracamy do góry nogami – poinformował przewoźnik na Facebooku. Nie wyjaśnił jednak przyczyn takiego kroku. Za to komentujący decyzję nie zostawiają na niej suchej nitki. Internet zalały drwiny, a „wywrócenie” ostatniej szóstki odbiło się echem nawet w zagranicznych mediach.
Sprzeciw wobec modernizacji linii kolejowej na Hel
Tymczasem znacznie poważniejszym problemem okazuje się sprzeciw mieszkańców i samorządowców wobec planu modernizacji linii kolejowej biegnącej w kierunku Helu. W wariantowych planach jest elektryfikacja trasy, budowa mijanej i – przynajmniej na pewnych odcinkach – dobudowa drugiego toru. Efektem byłoby zwiększenie częstotliwości relacji, a więc poprawienie warunków podróżowania pociągiem, a w konsekwencji zmniejszenie liczby samochodów. Obecnie w jedynym i drugim przypadku podróż jest męczarnią. Pociągi są skrajnie przepełnione i niepunktualne. Z kolei samochody w sezonie letnim grzęzną na półwyspie w kilometrowych korkach.