Jakub Karnowski: Zamiast rozwijać polską kolej, zmarnowano prawie osiem lat

W inwestycjach kolejowych panuje totalny chaos, część jest pozbawiona sensu ekonomicznego. Wydaje się miliardy po to, by przecinać wstęgi – mówi Jakub Karnowski, członek rad nadzorczych ukraińskich kolei i poczty, były prezes PKP.

Publikacja: 11.04.2023 03:00

Jakub Karnowski: Zamiast rozwijać polską kolej, zmarnowano prawie osiem lat

Foto: Maciej Kuroń

Według pańskiego wpisu na Twitterze minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podczas wizyty prezydenta Włodymyra Zełenskiego w Warszawie zabiegał o odwołanie pana z rad nadzorczych ukraińskich kolei i poczty. Doda pan jakieś szczegóły?

Od współpracowników Adamczyka dowiedziałem się, że krytyka mojej skromnej osoby była głównym tematem tego, co minister chciał przekazać stronie ukraińskiej w trakcie wizyty przedstawicieli rządu Ukrainy towarzyszących prezydentowi Zełenskiemu. Uważam to za oburzające, że polski minister stawia w takiej sytuacji ukraińskich gości. Nie jest rolą polskiego ministra decydowanie o tym, kto pracuje w radach nadzorczych ukraińskich spółek Skarbu Państwa. W radzie nadzorczej Kolei Ukraińskich jest trzech obcokrajowców: ja i dwóch Niemców. Adamczyk uważa, że lepiej, żeby mnie nie tam było. Czy to jest patriotyczne? Czy chciałby, żeby rząd Ukrainy, Niemiec lub innego kraju oceniał członków rady nadzorczej PKP?

Czym pan tak dopiekł ministrowi? Bo już drugi raz sugeruje Ukraińcom usunięcie pana z ich państwowych spółek.

Moje relacje z ministrem Adamczykiem zaczęły się 11 lat temu, gdy zostałem prezesem PKP, a pan Adamczyk był wiceprzewodniczącym sejmowej komisji zajmującej się transportem i infrastrukturą. I znajdował się w totalnej opozycji wobec naszej działalności w PKP. Więc gdy po wygranych przez PiS wyborach w 2015 r. został ministrem, złożyłem rezygnację. Wtedy rozpoczęły się rozmaite działania wymierzone personalnie we mnie i moich współpracowników. Dosłownie wszyscy oni, kilkaset osób, zostali usunięci z PKP przez kolejnych prezesów PKP mianowanych przez Adamczyka. Na marginesie: pierwszy z nich okazał się byłym tajnym współpracownikiem SB, drugi został zatrzymany za korupcję przez CBA, a trzeci – obecny – został rok temu uznany za winnego obrazy związkowca w procesie karnym.

Jednak z wykonania obowiązków prezesa PKP w 2015 r. nie dostał pan absolutorium.

Wygrałem o to sprawę w sądzie. PKP musiało przeprosić i opublikować oświadczenie, że taka decyzja nie miała uzasadnienia. Moi byli współpracownicy powygrywali sprawy niewypłaconych wynagrodzeń. Tymczasem minister Adamczyk od samego początku próbuje udowodnić, że wszystko, co działo się przed jego przyjściem do ministerstwa, było złe. Mimo że sam rządzi już ósmy rok.

Może ma powody, by tak sądzić.

W mojej ocenie robi to dlatego, że jego zarządzanie ministerstwem, a w szczególności koleją, jest dramatem. Mogę to wykazać, patrząc na skutki w każdym obszarze, na który spojrzę.

Ale to pan ma postawione zarzuty prokuratorskie. Czy minister Adamczyk, sugerując usunięcie pana z ukraińskich spółek, nie może mieć przekonania, że pańska działalność jest tam szkodliwa?

Stawiane mi zarzuty są powszechnie znane. Nie mają charakteru korupcyjnego, a przez siedem lat od rozpoczęcia przez Adamczyka sprawy nie ma nawet aktu oskarżenia. Ani w sprawie, która mnie dotyczy, ani w żadnej innej. Szczegóły mojej sprawy ujawniłem na stronie internetowej www.karnowski.pl zaraz po tym, gdy je sformułowano cztery lata temu. Niecałe dwa miesiące temu postawiono mi nowe zarzuty, a te sprzed czterech lat umorzono. Gdy w 2021 r. wybierano mnie na stanowisko niezależnego członka rady nadzorczej Kolei Ukraińskiej oraz ostatnio poczty ukraińskiej, do której jako jedyny ze starego składu zostałem dwa tygodnie temu wybrany ponownie, o zarzutach wiedzieli wszyscy. Komitet nominacyjny, który mnie wybrał, składa się z przedstawicieli międzynarodowych instytucji finansowych, takich jak Bank Światowy, MFW czy EBOiR. I nikt prócz ludzi PiS nie ma ze stawianymi mi zarzutami problemu, bo ich polityczna natura jest powszechnie znana. Ponieważ te obecne są jeszcze bardziej hucpiarskie, przygotowuję się do złożenia pozwu przeciwko Skarbowi Państwa. Oczywiście, zrobię to, gdy Zbigniew Ziobro, który jest kolegą ministra Adamczyka, nie będzie prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości, próbującym podporządkować sobie sądy. Dziś prokuratura nie jest niezależna, a Polska nie jest praworządna. Cierpią na tym też – z powodu braku KPO – inwestycje kolejowe.

Jeśli – jak pan powiedział – według ministra Adamczyka wszystko miało być złe, gdy pana ekipa kierowała PKP, to pan mówi w ten sam sposób: przed 2015 r. było dobrze, a teraz jest źle.

Proszę spojrzeć na fakty: mamy najgorszą w historii spółki PKP Intercity punktualność: w 2022 roku – 66,6 proc. Pogorszyła się obsługa klienta, co widać choćby po mniejszym przywiązywaniu uwagi do czystości pociągów. Panuje totalny chaos w inwestycjach, mimo że ich skala maleje, bo brakuje nowych. Te, które są, są mocno opóźnione. Część modernizacji jest pozbawiona sensu ekonomicznego. Wydaje się miliardy, aby przecinać wstęgi lub z innych niejasnych powodów. Przykłady: sześć lat trwająca już i jeszcze nie zakończona modernizacja trasy Warszawa–Poznań ma przyspieszyć podróż o kilka minut, a kosztowała już 2,5 mld złotych; budowa linii Kraśnik–Biłgoraj za miliard ma obsługiwać docelowo 200 osób na dobę. Mam tego całą listę.

Za to w pendolino pojawiły się papieskie kremówki.

To kolejny problem. Gdy przed wyborami w 2015 r. premier Kopacz postanowiła jeździć pociągami, by pokazać, jak bardzo kolej zmieniła się w latach 2012–2015, poproszono mnie o uczestniczenie.

Odmówiłem, argumentując, że nie będziemy wykorzystywać PKP do celów politycznych. Więc ani ja, ani nikt z moich współpracowników nie brał udziału w tych podróżach. Natomiast dziś rządzący dla politycznych korzyści bezwstydnie wykorzystują każdą spółkę kolejową, zresztą podobnie dzieje się w innych branżach i spółkach Skarbu Państwa.

Czy taki cel miało ozdobienie lokomotywy PKP Cargo wizerunkiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego?

Oczywiście. Wykorzystuje się wizerunek prezydenta Polski, który zginął tragicznie pod Smoleńskiem, po to, by przykryć dramatyczny spadek wartości PKP Cargo. Ponieważ spółka jest notowana na giełdzie, łatwo to ocenić: dziś jest warta 10 proc. realnie tego, co w 2015 r. To absurd, że prokuratorskie zarzuty mam ja i 12 moich współpracowników za to, że w grudniu 2014 r. kupiliśmy czeską spółkę AWT, która obecnie jest najlepsza w grupie PKP Cargo, a nie osoby, które doprowadziły do tego dramatycznego spadku wartości firmy. PKP Cargo po zakupie AWT w 2015 r. była warta 4,5 mld zł, a obecnie – po dziewięciu latach i przy łącznie około 50-proc. inflacji – 600 mln zł.

Na ile jakość prowadzonej przez rządzących polityki kadrowej w spółkach Skarbu Państwa wpływa na stan polskiej kolei?

Dla osób związanych z obecną władzą łamanie zasad i standardów jest normalnością, konflikty interesów czy nepotyzm uchodzą bezkarnie. Dla mnie to oczywiste, że kierując spółką Skarbu Państwa, nie powinno się manifestować politycznych sympatii, a wykorzystywanie majątku spółki do celów niezwiązanych z biznesem jest po prostu przestępstwem! Zwolniłbym osobę, która wpłaciłaby pieniądze na partię polityczną. Nigdy nie przyjmowałem instrukcji od polityka, w szczególności personalnych, co zastrzegałem w umowach z nadzorującymi mnie ministrami. Tymczasem dziś obecność polityków w spółkach kolejowych jest powszechna, podobnie jak nepotyzm. Przykładem jest córka prezesa PKP PLK, która została prezesem jednej ze spółek podległych swojemu ojcu. Zrezygnowała ze stanowiska dopiero po wrzawie w mediach.

PLP PLK są krytykowane za wolne tempo inwestycji i mizerne efekty, gdy za wydane miliardy złotych czas przejazdu skraca się o kilka minut. Teraz mamy jeszcze budować CPK. Czy to wszystko się nie wywróci?

Wiele inwestycji można było zrealizować wcześniej, ale stracono w przeszłości wiele czasu na doszukiwanie się rzekomych nieprawidłowości. Na nasyłanie kontroli NIK, na wysyłanie do prokuratury zawiadomień dotyczących wszelkich inwestycji, które były rozpoczęte w PKP przed 2016 rokiem.

W sprawie Warszawy Gdańskiej byłem przesłuchiwany w charakterze świadka wiele lat temu, umowę z wyłonionym w transparentnym procesie wykonawcą, podpisaną jeszcze w 2014 roku, zerwano. Ostatnio mieliśmy paraliż Warszawskiego Węzła Kolejowego, a gdyby Gdańska była zrobiona, tego paraliżu by nie było.

Takich przypadków jest całe mnóstwo. Panuje chaos, a wiceprezes PLK na konferencji prasowej oskarża o niego przewoźników i pasażerów. Dla niego najwygodniejsze byłoby pewnie zamknięcie linii kolejowych na kilka lat, bo wtedy mogliby dokończyć inwestycje, z mniejszym lub większym powodzeniem.

Wróćmy do punktualności, bo w ubiegłym tygodniu poznaliśmy najnowsze dane: w ubiegłym roku spóźniona była jedna trzecia pociągów PKP Intercity. Jak to się dzieje, że w ogarniętej wojną Ukrainie kolej jest dużo bardziej punktualna?

Koleje Ukraińskie w 2022 r. miały punktualność na poziomie 84 proc., przy tym definicja spóźnienia jest bardziej restrykcyjna i zaczyna się od 5 minut, gdy w Polsce od 6 minut. W dodatku jeśli w Polsce dane są podawane raz na kwartał z opóźnieniem kilku tygodni, w Ukrainie jest to robione codziennie. Każdego dnia podawana jest punktualność pociągów z dnia poprzedniego.

Przyglądałem się temu z bliska, także w miastach bardzo blisko linii frontu, i uważam, że wszystko zależy od tego, kto zarządza koleją. To kwestia motywacji, dyscypliny i profesjonalizmu ludzi, którzy są za nią odpowiedzialni oraz ustawienie celów. W Ukrainie kolejarze wiedzą, że ich celem jest, aby pociąg przyjechał na czas. Dziś w Polsce ważniejsze jest umiejętne podlizanie się rządzącym. Dlatego Koleje Ukraińskie są lepsze od PKP Intercity mimo wojny o 17 punktów procentowych w skali całego 2022 roku.

Jakub Karnowski

Jest doktorem ekonomii, kierownikiem Zakładu Ekonomii Liberalnej w SGH. Niezależny członek rad nadzorczych m.in. ukraińskich kolei i poczty. Jako ekspert Banku Światowego zajmował się restrukturyzacją kolei w Tajlandii, Arabii Saudyjskiej, Kazachstanie i Tanzanii. Prezes PKP w latach 2012–2015 i PKO TFI w latach 2008–2012. Zastępca dyrektora wykonawczego w Banku Światowym w Waszyngtonie w okresie od 2003 r. do 2008 r. Absolwent SGH i University of Minnesota. Posiada dyplom CFA. Członek rady Fundacji Wolności Gospodarczej.

Według pańskiego wpisu na Twitterze minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podczas wizyty prezydenta Włodymyra Zełenskiego w Warszawie zabiegał o odwołanie pana z rad nadzorczych ukraińskich kolei i poczty. Doda pan jakieś szczegóły?

Od współpracowników Adamczyka dowiedziałem się, że krytyka mojej skromnej osoby była głównym tematem tego, co minister chciał przekazać stronie ukraińskiej w trakcie wizyty przedstawicieli rządu Ukrainy towarzyszących prezydentowi Zełenskiemu. Uważam to za oburzające, że polski minister stawia w takiej sytuacji ukraińskich gości. Nie jest rolą polskiego ministra decydowanie o tym, kto pracuje w radach nadzorczych ukraińskich spółek Skarbu Państwa. W radzie nadzorczej Kolei Ukraińskich jest trzech obcokrajowców: ja i dwóch Niemców. Adamczyk uważa, że lepiej, żeby mnie nie tam było. Czy to jest patriotyczne? Czy chciałby, żeby rząd Ukrainy, Niemiec lub innego kraju oceniał członków rady nadzorczej PKP?

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów
Transport
Francuscy kontrolerzy w akcji. Odwołane loty także z Polski
Transport
PKP Cargo traci udziały w polskim rynku
Transport
W Afryce Rosja zbuduje swoje porty. Znane są potencjalne lokalizacje