LOT po odwołaniu prezesa. Trudne zadanie dla następcy

Nie milkną spekulacje co tak naprawdę było powodem usunięcia Rafała Milczarskiego tak z LOT, jak i z Polskiej Grupy Lotniczej. Jaki by ten powód nie był, to LOT jest w wyjątkowo trudnej sytuacji. I następca odwołanego prezesa będzie z miał przed sobą wyjątkowo trudne zadanie.

Publikacja: 22.12.2022 14:47

LOT po odwołaniu prezesa. Trudne zadanie dla następcy

Foto: Materiały prasowe Lotniska Chopina

Na stanowisko nowego szefa narodowego przewoźnika będzie rozpisany konkurs. Kiedy? Też nie wiadomo. Na stronie Ministerstwa Aktywów Państwowych ani w LOT nie ma takiej informacji. Ktokolwiek podejmie się tej misji, będzie bardzo odważnym człowiekiem. Na giełdzie nazwisk, ale raczej w formie żartu, pada kandydatura Sebastiana Mikosza, który prezesem LOT-u był już dwukrotnie, a teraz po odejściu z IATA akurat jest mniej zajęty. W formie żartu, bo Sebastian Mikosz, nawet gdyby zdecydował się wziąć udział w konkursie, to z pewnością nie byłby do zaakceptowania przez właściciela.

Z jednej strony LOT potrzebuje pieniędzy i z prawnego punktu widzenia ma do tego prawo, bo może sięgnąć po drugą transzę z pakietu zatwierdzonego przez Komisję Europejską. Na ile one wystarczyłyby na mocne odbicie w 2023 roku? Zwłaszcza w sytuacji, kiedy wojna w Ukrainie trwa, a szanse, że linia miałaby szanse zwrócić pieniądze podatników są bardzo nikłe. Bo przecież nawet w najlepszych latach LOT nie był w stanie wypracować takiego zysku. Nowy prezes będzie musiał z tym długiem się uporać. Zachodni analitycy uważają, że wojna rosyjsko-ukraińska ma niewielki wpływ na kondycję europejskich przewoźników, z wyjątkiem tych na wschodzie.

Czytaj więcej

Prezes LOT-u i Polskiej Grupy Lotniczej odwołany. Nieoficjalny powód

Tym wyjątkiem jest właśnie LOT. Sankcje nałożone na Rosję praktycznie odcięły tę linię od rynku wschodniego. Rejsy do Seulu i Tokio trwają znacznie dłużej i nie są już tak dochodowe, bo paliwo zrobiło się bardzo drogie. Inaczej też zarządza się flotą długodystansową, kiedy rotacje znacząco się wydłużyły. Chociaż fiński Finnair, który miał taką samą strategię jak LOT, porozumiał się ze stroną społeczną, chociaż napięcia i emocje były tam wcale nie mniejsze, niż w LOT. Finowie teraz uparcie wracają do roli pomostu między wschodem i zachodem, otwierając nowe połączenia po obu stronach. Tyle, że kolejnym ciosem w obu przewoźników jest obecna pandemiczna sytuacja w Chinach, gdzie z dnia na dzień rośnie liczba zarażonych COVID-19. Pojawiają się też głosy, że w tym kraju może pojawić się nowa mutacja koronawirusa, która znów wydostanie się poza granice.

LOT postawił także na Indie i w tym przypadku z dużym sukcesem. Pasażerowie z Mumbaju i Delhi chętnie przesiadają się w Warszawie , transfery do Europy i do Ameryki Północnej są bardzo solidne. Pytanie tylko: jak długo? Air India z nowym właścicielem zmienia się w sprawnego przewoźnika i zapewne będzie walczyła o pasażerów latających do Europy i za Atlantyk.

Rejsy do Baku zmieniły się z sezonowych w całoroczne. To też jest trafiony kierunek. Podobnie jest z Kairem. Tak samo, jak 4 połączenia dziennie z Rzeszowem, który stał się „największym ukraińskim lotniskiem”. Samoloty na tym kierunku latają praktycznie pełne, a pasażerowie przesiadają się i lecą dalej. A w tej chwili także coraz częściej wracają do kraju na święta, żeby po Bożym Narodzeniu i Nowym roku znów podróżować, tyle że w drugą stronę. Handlowcy w LOT zabiegają o obsługę połączeń czarterowych. I stąd także są pieniądze. Tyle, że to wszystko jest zbyt mało.

Z powodów politycznych jest wyłączony z rynku konsolidacji. Rafał Milczarski miał sam ambicje konsolidacyjne i kto wie, co byłoby, gdyby nie pandemia i rzeczywiście ostatecznie doszłoby do przejęcia niemieckiego Condora. W tej sytuacji nawet wojna w Ukrainie nie była tak dotkliwa, bo linia miałaby mocną „zachodnią nogę” i byłaby w stanie przetrwać najgorsze. Ale to przeszłość. Condor ma nowego właściciela, wymusił na Lufthansie korzystne warunki dowozu pasażerów, odbiera nowe samoloty i ma wielkie plany.

Zresztą jaka linia niby miałaby przejąć LOT? Lufthansa jest już bardzo blisko wchłonięcia spadkobiercy Alitalii. Mało jest prawdopodobne, żeby Komisja Europejska zgodziła się, aby niemiecka grupa, do której należą także przewoźnicy z Belgii, Austrii, Szwajcarii, zgodziła się na dalszą konsolidację w tym kierunku. British Airways i International Airlines Group mają już tyle kłopotów, że i taka opcja nie wchodzi w rachubę. Turkish Airlines? Już raz się przymierzały. W tej chwili, także z powodów politycznych, takie wyjście nie wchodzi w rachubę. Emirates? Qatar Airways? Takie pomysły miał rząd sprzed 2015 roku. I ani w Dubaju, ani w Dausze nikt o tym nie chciał słyszeć, chociaż wtedy LOT, jako europejska linia dowozowa mógł im się przydać, bo były w trakcie budowania swojej potęgi.

Odwołanie Rafała Milczarskiego wydarzyło się w fatalnym dla LOT-u momencie, bo na progu roku wyborczego. Jeśli nadchodzących wyborów nie wygra partia rządząca obecnie, to nowy prezes będzie miał bardzo krótką kadencję. Chociaż to akurat w LOT nie jest niczym nowym.

Na stanowisko nowego szefa narodowego przewoźnika będzie rozpisany konkurs. Kiedy? Też nie wiadomo. Na stronie Ministerstwa Aktywów Państwowych ani w LOT nie ma takiej informacji. Ktokolwiek podejmie się tej misji, będzie bardzo odważnym człowiekiem. Na giełdzie nazwisk, ale raczej w formie żartu, pada kandydatura Sebastiana Mikosza, który prezesem LOT-u był już dwukrotnie, a teraz po odejściu z IATA akurat jest mniej zajęty. W formie żartu, bo Sebastian Mikosz, nawet gdyby zdecydował się wziąć udział w konkursie, to z pewnością nie byłby do zaakceptowania przez właściciela.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów