Na strajkach, które z przerwami trwają od lutego, Air France straciły już 300 mln euro i tracą dalej, bo samo odejście prezesa Jean-Marca Janaillaca związkowców narodowego przewoźnika Francji nie satysfakcjonuje. Kolejne protesty, które poskutkują odwołaniem lub opóźnieniem rejsów związkowcy Air France zapowiadają na 7 i 8 maja. I odrzucają całkowicie zaproponowane nowe warunki płacowe, nazywane „paktem dla wzrostu": 7 procent podwyżki w ciągu najbliższych 4 lat, w tym 2 procent w 2018 roku. Z zastrzeżeniem, że te ustalenia zostaną zrewidowane jeśli zysk Air France będzie mniejszy niż 200 mln euro, ale i możliwa byłaby korekta w górę, gdyby na przykład wzrosła inflacja. Z tego powodu na najbliższym posiedzeniu rady nadzorczej zaplanowanym na 9 maja Janaillac złoży rezygnację. Jego miejsce zajmie dyrektor generalny Franck Terner. I nie będzie miał łatwego życia, bo strajkujący, a przede wszystkim związek pilotów SNPL chce wyraźnie większych podwyżek, tylko w 2018 miałyby one wynieść 5 procent. Motywują to brakiem podwyżek w ostatnich latach.