Jak na razie Stany Zjednoczone są praktycznie zamknięte dla przylatujących między innymi z większości krajów UE (Strefa Schengen, Irlandii, ale nie np. Rumunii), Wielkiej Brytanii, Brazylii, Ukrainy (jeśli przebywali w swoim kraju przez 15 dni przed przylotem do USA i całkowicie zamknięte dla przylatujących m.in. z Chin oraz z Rosji.
Jeśli obywatel któregoś z krajów Strefy Schengen (m.in. z Polski czy Francji lub Niemiec) chce wjechać do USA musi wystąpić o specjalne zezwolenie do konsulatu w swoim kraju, tzw. NIE (National Interest Exceptions). Wniosek składa się online, a czas oczekiwania na odpowiedź, to ok 15 dni. Efekt tego oczekiwania jest niepewny. Jeżeli jednak decyzja jest pozytywna, przy przyjeździe do USA podróżny musi wykazać się negatywnym wynikiem testu PCR na COVID-19 wykonanego nie wcześniej, niż na 72 godziny przed wjazdem do tego kraju.
Informacje o zmiany nastawienia administracji amerykańskiej do przylatujących z Unii Europejskiej reprezentująca branże turystyczną ASTA (American Society of Travel Advisors) ocenia bardzo pozytywnie, ale nazywa „mocno spóźnionymi”. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Stany mają się otworzyć wyłącznie dla osób zaszczepionych, które dodatkowo będą zobowiązane do pozostawienie danych dotyczących miejsca zamieszkania po przylocie do tego okraju, numeru telefonu i adresu mailowego.
Czytaj więcej
Southwest Airlines zamierzają premiować zaszczepionych pracowników. Dla niezaszczepionych szykowane jest coś wręcz przeciwnego.
Jeffrey Zients, który jest w Białym Domu koordynatorem polityki dotyczącej koronawirusa, podkreślił w informacji dla Departamentu Handlu, że data zniesienia części obostrzeń nie jest jeszcze znana, a te które obowiązują pozostają bez zmian do czasu ogłoszenia nowych przepisów. Z przecieków wiadomo tyle, że obostrzenia w przyszłości nie będą dotyczyły osób w pełni zaszczepionych.