Co w takim razie będzie dalej z LOTem po 17 września, kiedy Mikosza naprawdę zabraknie? Wiadomo, że MSP nie planuje ogłaszania konkursu na nowego prezesa, a Mikosz zostawił po sobie zespół, który jest w stanie „ogarnąć" bieżącą działalność. Pewnie tak będzie do czasu, kiedy nowy rząd wybierze nowego szefa. Już 14. w ciągu 10 lat. Taką rotacją nie może się poszczycić żadna inna linia. I nie ma się czym chwalić.
Premier Ewa Kopacz uważa, że LOT powinien pozostać w polskich rękach, bo to nasze dobro narodowe. —Mamy mieć swoją markę, to jest dla mnie najważniejsze- mówiła po kolejnym wyjazdowym posiedzeniu rządu. I że rozmawiała z ministrem skarbu, a powodów odejścia Mikosza nie zna. Dodała także ,że inwestor powinien być dobrze przemyślany, a zawarta z nim umowa korzystna dla firmy.
Premier Kopacz zapowiedziała, że będzie wymagała od szefa MSP, by monitorował sytuację w LOT, a także przyszłą prywatyzację spółki. Dodała, że zmiany w firmie mają być z korzyścią dla tego przedsiębiorstwa. —LOT jest naszą wizytówką i chcę, aby tak zostało, żeby zostało logo jeśli, żeby rzeczywiście jakiekolwiek ruchy były wykonane związku z tym przedsiębiorstwem, były z korzyścią dla tego przedsiębiorstwa, polskiego przedsiębiorstwa - cytowała PAP wypowiedź premier Kopacz podczas środowej konferencji prasowej w nadleśnictwie Jabłonna pod Warszawą.
To jak w takim razie ocenić inwestycję Indigo, który planował zachowanie marki LOT, inwestycje w centrum przesiadkowe na lotnisku Chopina w Warszawie, dokupienie spółek handlingowej Lot Services i zajmującej się obsługą techniczną AMS. Według wyliczeń, do których dotarła „Rzeczpospolita” wejście Indigo dałoby stworzenie w krótkim okresie czasu przynajmniej 5 tys. miejsc pracy w Warszawie w otoczeniu firmy. Zyskałyby także cargo, nie mówiąc już o kateringu i samym lotnisku.
Żenujące są komentarze po rezygnacji Mikosza, że skoro LOT sobie tak dobrze poradził, to po co go sprzedawać. Tyle, że poradził sobie, nie LOT, a Mikosz i jego zespół. To prawda Mikosz miał plan finansowy, wykonał go, ale miał również świadomość, że nasz narodowy przewoźnik gwałtownie potrzebuje dużego kapitału, którego własnymi siłami zapewnić mu nie jest w stanie.