Francuska kolej ogłosiła przetarg na 270 składów pociągów RER nowej generacji dla stołecznego regionu Ile-de-France. Pociągi początkowo będą kursować na trasie E; do 2022 r. ma zostać przedłużona na zachód od Paryża. Następnie zostaną wprowadzone na trasę D, gdzie dojdzie do wymiany taboru. Wartość kontraktu szacuje się na 3-3,5 mld euro.
Do przetargu stanęły Alstom, Bombardier Transport i hiszpańska CAF, mająca na południu Francji mały zakład z ok. 100 pracownikami. Dwie pierwsze firmy nie będąc pewne wygranej stworzyły konsorcjum, aby zwiększyć swe szanse. Francuskie media podały teraz oficjalnie, że ten tandem wygrał przetarg, przesądził o tym audyt firmy eksperckiej Olivier Wyman.
Specjaliści wykazali, że hiszpański kandydat nie będzie w stanie dostarczać po 70 składów rocznie — poinformował biuletyn „Mobilettre". Dodał, że „kolej SNCF na podstawie zdolności przemysłowej CAF wykorzystała jedyne i mało przekonywujące kryterium zmiany wyboru oferenta, bo Hiszpanie spełnili wszystkie wymagania techniczne znacznie poniżej ceny oferowanej przez Alstoma".
Ogłoszenie wyniku przetargu i podpisanie kontraktu nastąpi meszce w tym roku. Oznacza to uratowanie ponad 3 tys. miejsc pracy Alstoma w Valenciennes i Bombardiera w pobliskim Crépin, podczas gdy CAF zatrudniłaby 500-600 ludzi przy nowej linii montażowej. Jest oczywiste, że bez tego zamówienia sytuacja rządu mogłaby stać się wybuchowa na pól roku przed wyborami prezydenckimi.
Szef Bombardiera we Francji, Laurent Bouyer uprzedzał, że wygrana CAF w przetargu byłaby „katastrofą dla francuskiego sektora taboru szynowego". Z kolei dyrektor CAF we Francji, Francis Nakache zażądał przedstawienia wyników audytu, nie mówi na razie o drodze sądowej. — Kiedy nasza firma będzie mieć elementy do zgłoszenia odwołania, potrafi to zrobić, nawet jeśli będzie trudno stanąć w sądzie wobec zleceniodawców zamówień publicznych. Będziemy nadal składać oferty finansowe i techniczne mogące wygrywać — powiedział dziennikowi „Les Echos".