Dwa konkurujące ze sobą systemy oferowały w sumie 2400 rowerów, które klienci mogli pożyczać w około stu stacjach w całym mieście. Ale oto we wrześniu spółka o nazwie OBike rzuciła na tamtejsze ulice i place 7 tys. jasnożółtych rowerów i mieszkańcy zaczęli się skarżyć, że jednoślady utrudniają wejście do stacji metra i blokują miejsca na parkingach.
– To zaczyna wymykać się spod kontroli – przyznał Florian Paul, miejski urzędnik nadzorujący programy rowerowe.
Spółki takie jak singapurski OBike, czy chińskie Ofo i Mobike agresywnie wchodzą do miast w Europie i Stanach Zjednoczonych z rowerami wyposażonymi w aplikacje, które pozwalają chętnym pożyczyć rower znajdujący się akurat pod ręką i zostawić go wszędzie tam, gdzie już nie jest potrzebny. To zasadniczo różni je od tradycyjnych systemów, w których klient mógł pożyczyć rower tylko w jednej ze stacji, i oddać go musiał tylko w stacji.
Większość amerykańskich i europejskich wypożyczalni kontrolowanych jest przez lokalne władze, a przybysze z Azji działają zupełnie prywatnie i w dodatku są wyjątkowo dobrze finansowani. Ofo I Mobike rozsiały po całym świecie 13 mln rowerów, ale wcześniej pozyskały 2,3 mld dol. od sponsorów takich jak chińskie giganty internetowe Alibaba i Tencent.
– System ze stacjami jest bardzo drogi w utrzymani i rozwoju, a my działamy natychmiast i elastycznie – powiedział Chris Martin, wiceprezes do międzynarodowego rozwoju w Mobike.