Otóż pełną instrukcję przynosi odezwa, którą na swoich stronach internetowych zamieściła TVN. „»Got Talent«” to program, którego celem jest wyszukanie talentu, który zachwyci, zadziwi i wzruszy miliony widzów. Możecie śpiewać, tańczyć, żonglować, wykonywać akrobacje, ewolucje sportowe, rozśmieszać, tresować zwierzęta, wykazać się talentem, którego nikt inny nie posiada. Potrafisz robić salta, krzyczeć albo mówić brzuchem? Jesteś członkiem zespołu śpiewającego wspak? Czekamy na wszystkie umiejętności, nawet najdziwniejsze”. Uff, sporo tego. Ale – jakby powiedział szołmen – spoko, spoko. Nie trzeba umieć wszystkiego naraz. Jeśli nie potrafimy rozśmieszać zwierząt, możemy krzyczeć brzuchem albo śpiewać wspak a cappella. Zresztą, pole do popisu jest tak szerokie, że ktoś, kto dałby radę w kwadrans zjeść telewizor z dekoderem, też będzie mile widziany. Jednak, uwaga, nawet zwycięstwo w „Got Talent” nie zapewni nikomu ogólnopolskiego rozgłosu. Trzeba mieć jeszcze tzw. jaja. Jak rozpoznać, czy się ma? Nic prostszego. Włączamy „Szymon Majewski Show” i nagrywamy co lepsze kawałki. Np. takie, jak w ostatnim programie. Rudi Schubert: „Słyszałem autentyczną historię, jak Spółdzielnia Inwalidów zamówiła striptiz dla niewidomych. Pani podchodziła i dawała dotknąć biustu!”. Szymon Majewski: „Ciekawe, jak oni sobie potem gadali: – Podobała ci się? – Eee, nie, ja wolę inne. Ha ha ha...”. Taką scenkę puszczamy sobie po kawałku i próbujemy wcielić się w Majewskiego, powtarzając jego zabawne słowa. Jeśli w pewnym momencie odkryjemy, że parcie nam przeszło, nie będzie z nas szołmena. I dobrze, bo nie każdy umie publicznie robić sobie jaja z cudzego nieszczęścia. Rozśmieszanie zwierząt to przy tym bułka z masłem.