Czekać, aż się wszystko zmieni. Coś na kształt śpiących rycerzy. Rycerzy lepszej sprawy. Wybiegów, uników, ucieczek i irlandzkich wycieczek. Żegnaj, restrukturyzatorze, arcymistrzu czystek we dworze, rozgwiazdo Woronicza, wzorze jaśniepanicza, pogromco kultury na telewizyjnym monitorze...

Tu rytm nieco się łamie, bo i mnie głos się łamie ze wzruszenia. Jakże to? Już nie będzie w telewizji Piotra Farfała? Nie rozumiem, jak mógł dać się tak podejść. Taki lis. I to genialne posunięcie powtórzone kilka razy z zablokowaniem kart wejściowych swoim przeciwnikom. A należało wtedy pójść jeszcze dalej. Skoro się traktowało teren TVP jak prywatny folwark zwierzęcy, trzeba było kupić wiatrówkę i strzelać dla postrachu.

Jednak wiadomo, kultura zobowiązuje. Lepiej było strzelać długopisem i skreślać, przekreślać, wykreślać, podpisywać dymisje i likwidacje. Czas – oto czego zabrakło, by dobić kulturę, publicystykę, Teatr Telewizji. Ktoś powie, że zwariowałem. Że przecież nic nie jest przesądzone, że Farfał nie z takiego bagna wychodził suchą nogą. A pewnie, że będzie się bronił. Ryglował drzwi, spuszczał rolety, gasił światło na dźwięk telefonu. Co gorsza, całkiem niedawno przyznawał, że nie wie, o kogo chodzi i nie zna ludzi powołanych przez Krajową Radę do rady nadzorczej TVP, bo nie podali swoich PESEL-ów. Bogusława Szwedę, nowego p.o. prezesa TVP, też pewnie nie kojarzy. Przyjedzie wycieczka Szwedów, to ich na wszelki wypadek wywali z budynku. Jest też celebrytka Ola Szwed, nie daj Boże, żeby wpadła na casting, bo żywa raczej nie wyjdzie.

Skończy się tak, że kartę wejścia na Woronicza zachowają tylko parkingowy i kucharka, a na natrętów będą w oknach czekały wiadra z gorącą smołą. Możliwe też, że Piotr Farfał wezwie na pomoc dawnych kumpli od piwa i żarty się skończą. Osobiście uważam, że jest tylko jedno wyjście z sytuacji. On powinien zostać na Woronicza, a TVP trzeba przenieść na Wiejską. Farfał będzie mógł dalej bawić się w imperatora, posłowie zaś będą mieli bliżej do nowego prezesa. Zaoszczędzą na telefonach.