Pokazujemy prawdę o ratowaniu ludzi w ekstremalnych sytuacjach – mówi reżyser Marcin Wrona. – Zazwyczaj polskie seriale rażą cukierkowym obrazem świata, ułomnością formy, naiwnością. Nasz opowiada niebanalnie, bo prawdziwie, o ludziach z krwi i kości. Mam nadzieję, że polubią go wszyscy ci, którzy cenią dobre kino.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,536450-Nie-wroce-na-scene.html]Czytaj rozmowę z Bogusławem lindą[/link][/wyimek]
Bohaterami opowieści są członkowie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Widzowie poznają nie tylko ich zawodowe, ale i prywatne perypetie. Akcja rozpoczyna się, gdy przed sądem staje Staszek (Tomasz Schuchardt) – syn naczelnika Pogotowia Górskiego, Jana Tarnowskiego (Bogusław Linda). Oskarżony o pobicie wykładowcy dostaje wyrok w zawieszeniu i opiekę kuratorską. Dla niego, studenta prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, sądowy wyrok jest równoznaczny z przymusową rezygnacją ze studiów i powrotem do rodzinnego Zakopanego. Jest zdruzgotany, musi na nowo odnaleźć swoją drogę. Prawdę o powodach powrotu do domu zna jedynie ojczym chłopaka...
Autorami scenariusza są: Wojciech Saramonowicz, Hanna Węsierska, Marcin Pieszczyk i Piotr Ostrowski. Aż czterech operatorów kręciło zdjęcia: Tomasz Michałowski, Marcin Koszałka, Piotr Niemyjski i Przemysław Kamiński. Najwięcej materiału zrealizowano po słowackiej stronie. Na nakręcenie 45-minutowego odcinka ekipa miała przeciętnie pięć dni. – Proszę sobie wyobrazić, że samo przygotowanie sceny ze śmigłowcem trwa kilka dni – mówi Wrona. – Najtrudniejsze były zdjęcia górskie, które wymagają solidnego przygotowania i zapewnienia bezpieczeństwa ekipie. Często byliśmy na wysokości powyżej 1700 m, na najwyższych szczytach Tatr. Kręciliśmy akcje helikopterem, w różnych warunkach pogodowych, często w nocy, w deszczu. Wymagało to dużej odporności fizycznej.
Na ekranie zobaczymy także: Natalię Rybicką, Przemysława Bluszcza, Jacka Komana, Wojciecha Czerwińskiego, Ewę Sakalovą, Romę Gąsiorowską, Agnieszkę Wosińską, Dominikę Figurską, Krzysztofa Globisza i Mariusza Bonaszewskiego.