Nigdy więcej nie damy z siebie tak zakpić, nigdy więcej nie będziemy się rwać do agitacyjnej działalności w zakładach prywatnych i państwowych, nigdy więcej nie oszuka nas żaden oszołom, skąd by nie szedł i dokąd by nie zmierzał. Przyjazne państwo, płakać się chce. Panie Palikot, myśmy uwierzyli, myśmy z panem wiązali nasze interesy i marzenia, a pan nas potraktował jak wodę w wannie – koniec zabawy, wyjmujemy korek. Nie zapomnimy tego nigdy.
Myśmy się żołądkową gorzką delektowali praktycznie na każdym kroku, żeby pana wspierać. Na stołówce wisiały pana zdjęcia z najważniejszymi ludźmi na świecie, koledzy z informatyki zrobili taki fotomontaż. A dziś? Łzy płyną, myśli śpią, bezsenna zimna noc. Zmieniłeś nas w dotyk, zakląłeś nas w dotyk... To kolega się dopisał. Gdyby pan widział, jak mu się tusz rozmazał, to by pan zrozumiał, że pewnych rzeczy się pewnym ludziom nie robi. Miał pan partię zakładać, eutanazję legalizować, cuda na kiju, sr... li muchy, będzie wiosna. Uciekł pan jak tchórz do nory.
Kto się teraz nami zajmie, kto przygarnie paradujących równo w rytmie naszych upragnionych uprawnień i uprawnionych pragnień? Przecież nie Elżbieta Radziszewska, minister do spraw równego traktowania, skończona dyskryminatorka. Jak można w ogóle wpaść na pomysł, że jakakolwiek zdeklarowana lesbijka chciałaby uczyć w katolickiej szkole? Za jakie grzechy? Mało to w Polsce mądrych dzieci, wychowanych na wspaniałych programach edukacyjnych Jakuba Wojewódzkiego? Na jego rozmowach z wybitnymi postaciami polskiej kultury, które nareszcie nie boją się powiedzieć, gdzie mają stringi? Skrzyknęliśmy się na Krakowskim, teraz też byśmy się skrzyknęli i pogonili heteryków, ale pan nam tej szansy nie dał. I jeszcze te upokorzenia od premiera, przecież on do pana jak do Boryny jakiegoś per „chłopie” i „nie stój w przeciągu”, bo chcą drzwi zamknąć, więc albo wte, albo wewte.
Jak myśmy skandowali: „Ja-nusz! Ja-nusz!”, jak myśmy gardła zdzierali, żeby wewte, a pan? Chyłkiem tyłkiem wzdłuż ściany i myk, już się pan ustawił plecami do wiatru. A to oznacza, że i do nas, szanowny panie. Teraz to pan może całe to in vitro sobie wsadzić, wie pan gdzie. Adieu.