Modę zapoczątkowała amerykańska stacja HBO, pokazując opowieść w reżyserii Neila Jordana. Widzowie jeszcze nie zdążyli ochłonąć po kreacji Jeremy'ego Ironsa, który zagrał samego Rodriga, a już swoją wersję losów rodziny kardynała prezentuje Canal+ w „Prawdziwej historii rodu Borgiów".
Na dwunastoodcinkowy serial złożyli się głównie Niemcy oraz Francuzi, ale o wymyślenie historii i nadzorowanie scenariusza poprosili Amerykanina Toma Fontanę (m.in. „Oz", „Filantrop"). Reżyserią zajął się m.in. niemiecki reżyser Olivier Hirschbiegel („Upadek"), a kostiumami – Włoch Sergio Ballo współpracujący wcześniej z Marco Bellocchio. W roli Rodriga Borgii wystąpił pochodzący z USA John Doman (m.in. „Prawo ulicy"). Towarzyszą mu aktorzy z Niemiec, Francji i Hiszpanii.
Na pierwszy rzut oka międzynarodowe towarzystwo nie robi takiego wrażenia jak nazwiska Jordana i Ironsa, którzy pracowali dla HBO. Jednak zapewniam, że ta europejska produkcja w niczym nie ustępuje amerykańskiej. Niewykluczone nawet, że przewyższa ją pod względem dbałości o historyczne detale, lepiej oddając klimat i obyczajowość epoki.
Borgiowie zdobyli znaczenie w renesansie, stając się jednym z najbardziej wpływowych rodów ówczesnej Italii. Piastowali najważniejsze stanowiska kościelne i świeckie. Mimo to większość możnych rodzin – m.in. Orsinich i Sforzów – traktowała ich jak obcych, którzy powinni zniknąć z politycznego i społecznego życia Włoch.
Problemem było pochodzenie. Familia wywodziła się z Królestwa Aragońskiego. Pierwotnie nazywała się Borja, ale głowa rodziny Rodrigo kazał zmienić nazwisko na włosko brzmiące Borgia. To był jeden z pierwszych kroków na drodze do stworzenia dynastii mającej rządzić nie tylko Italią, ale zdobyć nawet tron Hiszpanii.