Stworzony przez Davida Benioffa i D.B. Weissa na podstawie sagi „Pieśń Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina serial fantasy miał swoją premierę w kwietniu 2011 r. Produkcja zdobyła liczne nagrody, w tym Emmy, Złote Globy, Hugo i spodobała się krytykom oraz widzom. Każdy z dwudziestu wyemitowanych do tej pory części oglądało (według oficjalnych danych) średnio ok. 4 milionów ludzi. Drugie tyle, jak wynika z zestawienia serwisu TorrentFreak, było ściągane nielegalnie.
Co fani cenią w tej krwawej opowieści? Jej atutem jest rozmach z jakim została zrealizowana. Wspaniałe widoki nie są efektem komputerowej obróbki, zostały zaczerpnięte z rzeczywistości – sceny realizowane były w Irlandii Północnej, Chorwacji, Maroku i na Islandii. Kostiumy dopracowane są z taką pieczołowitością, że operator śmiało, może kierować nasz wzrok na detale – szczegóły medalionów, diademów, naszyjników, wzory na tkaninach. Zachwyca piękny, stylizowany na dawny, język bohaterów. Wszystko to sprawia, że przenosimy się w czasy wczesnego średniowiecza, widzimy magiczne obrazy czerpiące z historii, ale jednak wyimaginowane.
„Gra o tron" porównywana jest do „Władcy Pierścieni" Johna R.R. Tolkiena, choć bardziej skupia się na relacjach międzyludzkich, niż bajkowej opowieści o przygodzie. Co prawda tu również mamy smoki, posiadające nadprzyrodzone zdolności wilki, a za Murem pilnowanym przez Nocną Straż czają się potwory, ale w scenariuszu dominują dworskie knowania i zdrady. Najważniejsza jest gra o Żelazny Tron pomiędzy rodami Lannisterów w Królewskiej Przystani i Starków z Winterfell na Północy. Tak jak w życiu nie ma zdecydowanie dobrych i złych postaci. George R.R. Martin uważa, że to co szare jest bardziej interesujące. W jego opowieściach zło przeważa zdecydowanie, mierzi i zatrważa okrucieństwem, spadają głowy, leje się krew. Nigdy nie wiadomo kto dożyje następnego odcinka.