W 1989 roku 26-letni Bogusław Bagsik, z wykształcenia muzyk, założył firmę ART-B. Wkrótce do spółki dołączył 30-letni Andrzej Gąsiorowski, muzyk i lekarz. Mieli 15 dolarów, ale tempo rozwoju firmy było oszałamiające: w ciągu niespełna dwóch lat ART-B stworzyła holding trzech tysięcy firm w pięćdziesięciu krajach odnotowując obrót rzędu 22 miliardów dolarów i zatrudniając 150 tysięcy ludzi.
Każdego miesiąca kapitał przyrastał o 200 procent. Zakupiono m.in. roczną produkcję ciągników Ursusa o wartości 34 milionów dolarów, poczyniono inwestycje w sektorze spożywczym na sumę 160 milionów dolarów. No i do tego dokonano spektakularnego zakupu dzieł sztuki. Wśród 167 obrazów były m.in. dzieła Picassa i Renoira o łącznej ówczesnej wartości prawie sześciu mionów dolarów.
Twórcom firmy postawiono zarzut o wyłudzenie z systemu bankowego 4,2 biliona starych złotych, czyli dziś około 4,6 miliarda. Zgromadzili ten majątek dzięki tzw. oscylatorowi, czyli szybkiemu przerzucania pieniędzy z jednego banku do drugiego. Było to działanie na granicy prawa, choć jak komentują prawnicy, dozwolone na skutek istniejącej wówczas luki prawnej.
O luksusowym życiu właścicieli spółki, wspaniałych rautach organizowanych przez nich w pałacu w Pęcicach opowiada Witold Gadowski, dziennikarz śledczy dodając, ze bywali na tych imprrezach prominentni politycy i przedsiębiorcy.
– Przychodzili tam ludzie z pierwszych stron gazet, politycy, którzy podziwiali szefów ART-B – pamięta Jerzy Dziewulski, milicjant i antyterrorysta. – Dopiero widząc „zadymę”, dali nogę twierdząc, że ich nie znają.
- Nie da się ukryć, że to afera szokująca – dopowiada Gromosław Czempiński, szef UOP w latach 1993-96.