Który widział wybory na czterech kontynentach. I jako jedyny odważył się nadawać z rajdu Paryż – Dakar wstrząsające relacje o zgubnym wpływie piasku na działanie silnika samochodowego. Posłuchaj ballady, co niesie się echem od Gór Skalistych do Las Vegas. Farmerzy z Arizony odeszli od swych kukurydz i trzymając się za ręce nucą pożegnalne country. Apacze z Komanczami, Czejeni ze scenarzystami Hollywood, gangsterzy nowojorscy i krupierzy waszyngtońscy, surferzy na Hawajach, koszykarze NBA, FBI i CIA, pastor Smith z grupą gospel, nawet Barack Obama, nawet Hillary Clinton z mężem Billem, wszyscy nie kryją wzruszenia. Szloch słychać w głównej siedzibie NASA, gdzie członkowie ekipy technicznej zdzierają z białej blachy napis „Atlantis”, by wykaligrafować na niej imię i nazwisko bohatera, który żegna amerykańską ziemię. Jeszcze tylko na lotnisku Angelina Jolie odegra z nim ostatnią scenę „Casablanki”, jeszcze tylko z Michaelem Jordanem rozegrają pokazową partyjkę do dziesięciu, i to, na co liczą polscy jankesi, stanie się faktem. Piotr Kraśko powróci ze Stanów Zjednoczonych Ameryki. Podobno ma prowadzić „Wiadomości” i publicystykę w Jedynce. Mam poważne, niczym nieuzasadnione obawy, że sporo wody upłynie w Missisipi, zanim słynny traper zrezygnuje z wplatania między krajowe newsy swoich opowieści o polowaniach na bizony, krwawych rodeach i skorumpowanych szeryfach. Ale co zrobić, jak mówi sam Kraśko: nie ma ucieczki przed huraganem.

blog.rp.pl