Następnego dnia też w TVN 24 głos zabrał Zbigniew Wassermann: – Mnie szokuje wypowiedź pana premiera, który do sprawy bardzo lekko podchodzi, mówiąc, że na bezpieczeństwie członków rządu można oszczędzać. Pal sześć, że zaatakował Donalda Tuska, bo to święte prawo opozycji, ale znów gałki oczne opozycyjnego posła wychodziły z orbit i błądziły po suficie. Co się dzieje, zacząłem się zastanawiać. Przecież politycy opozycji nie muszą się tak nieustannie rozglądać za robotą, bo większość z nich znalazła ją właśnie w Kancelarii Prezydenta, a wielu wróciło na posady do NIK. Za czym oni tak się rozglądają?
Dobrze, że Monika Olejnik odeszła z telewizji publicznej razem z programem o niefortunnym tytule „Prosto w oczy”, bo w nim ani Fotyga, ani Wassermann nie mogliby wystąpić. Tylko Joachim Brudziński w poniedziałkowym „Teraz my” patrzył prosto i walił szefa rządu między oczy: – Donald Tusk jest bardzo złym premierem. Wszystko na to wskazuje, że będzie jeszcze gorszym premierem, niż te ostatnie dni pokazały.
Trzeba przyznać, że tak konstruktywna krytyka, która wskazuje, co pokazały dni, zrobiła już wrażenie na nowej władzy. Rząd zaczyna cienko śpiewać: – Jeśli chodzi o śpiew, to oddaję walkowerem – przyznał Waldemar Pawlak. Najgorsze, że urzędujący wicepremier to całkowite beztalencie: – Mój ojciec grał na akordeonie i skrzypkach. I gra ze słuchu. Mnie jakoś to się nie udzieliło.
Panie premierze, w polityce trzeba nadstawiać ucha i cały czas rozglądać się na wszystkie strony. Niech pan bierze przykład z PiS.