To taki humor — ścichapęk — wyjaśnia Janusz Majewski, reżyser sztuki „Pozory mylą”. — Alan Ayckbourn pisze sztuki, które mają widza nie tylko rozbawiać, ale także dawać mu do myślenia.
Akcja toczy się w domu Justina (Antoni Pawlicki), który organizuje ze swoją narzeczoną Julie Ann (Agnieszka Grochowska) przyjęcia dla rodziców obojga. Mają im ogłosić decyzję o swoich zaręczynach. Choć od dłuższego czasu mieszkają razem, na czas przyjęcia usuwają ślady wspólnego życia. Julie Ann uważa, że trzeba zachować pozory wzorowej moralności, by nie martwić rodziców pokładających w niej wszystkie nadzieje. Utracili je wobec dwóch pozostałych córek, bo jedna, lesbijka, żyje w Kanadzie ze swoją partnerką, a druga jest żoną Azjaty. „Nie mam nic przeciwko komukolwiek. Żyj i daj żyć innym. To moja dewiza. Nikomu nie szkodzić. Ale niech każdy żyje w swojej własnej sadzawce” — wykłada swą filozofię ojciec Julie Ann.
I pewnie wszystko potoczyłoby się gładko, gdyby nie pojawili się także nieoczekiwani goście — sąsiedzi z szóstego piętra — Paige i Micky.
— Paige to kolorowy ptak, dziewczyna która otarła się o półświatek — tańczy na rurze w nocnych klubach, a jej narzeczony jest podejrzanym typem — opowiada o granej przez siebie postaci Sonia Bohosiewicz. — Ale Paige jest też jedyną postacią, która myśli trzeźwo. Niczego nie udaje, a jej bezkompromisowe mówienie tego co myśli, powoduje zburzenie konwenansów i obnażenie fałszu świata pozostałych bohaterów....
— To satyra na tzw. middle class, czyli klasę średnią — mówi reżyser. — Reprezentują ją bardzo snobistyczni rodzice dziewczyny, podkreślający swoją rzekomą wyższość nad otoczeniem. Brytyjskie społeczeństwo jest silnie zhierarchizowane. Różnice między klasami są ogromne. Bohaterowie naszej sztuki, aspirując do klasy wyższej, udają kogoś, kim nie są. Oryginalny tytuł sztuki „Roleplay” oznacza w wolnym tłumaczeniu granie kogoś, kim się nie jest, by dodać sobie prestiżu. A dla aktorów to bardzo ciekawe zadania, bo każda rola jest małym portretem psychologicznym, syntezą jakiegoś typu ludzkiego. Być może w tej sztuce widzowie dostrzegą samych siebie.