W piątkowy wieczór włączę telewizor, żeby sprawdzić, co słychać u „Dr. House’a” (TVP 2, godz. 20.05). Zwykle nie śledzę seriali, ale ten jest niebanalny, świetnie się go ogląda, ma dobre tempo, a przede wszystkim intrygującą postać głównego bohatera. Jest tak wredny, że dla grającego go Hugh Laurie udział w tej produkcji musi być dobrą zabawą.
Zaciekawił mnie dokument „The Beatles – From Liverpool to San Francisco” (Czwórka, piątek, godz. 15.50). Lubię opowieści, które pokazują osoby ze światowej czołówki z mniej znanej strony, przedstawiają ich drogę na szczyt, odsłaniają kulisy sławy. Śledzenie losów znanych ludzi to zawsze interesujące zajęcie. Dlatego chętnie oglądam filmy dokumentalne, a biografie i książki opisujące prawdziwe wydarzenia czytam z większym zainteresowaniem niż beletrystykę. Dodatkowym atutem filmu o Beatlesach są archiwalne zdjęcia pokazujące Europę i Stany Zjednoczone w latach 60. Te kadry mają już wartość historyczną.
Interesująco zapowiada się także dokument o Agnieszce Holland (TVP Polonia, piątek, godz. 14.15), jednej z niewielu osób z naszego kraju, które odniosły sukces za granicą. Jakim jest człowiekiem, gdzie sięgają jej korzenie, dlaczego wyjechała z Polski? Mam nadzieję, że film odpowie na część z tych pytań.
Polecam też trzy filmy fabularne, które w różny sposób wywarły na mnie wrażenie. „Sztuczki” w reżyserii Andrzeja Jakimowskiego (Canal+ Film, piątek, godz. 14.50) to bardzo wzruszające, ciepłe kino. „Jagodowa miłość” Wong Kar Waia (Canal+, sobota, godz. 17.10) zachwyciła mnie niespiesznym tempem opowieści, która dodaje otuchy, pokazuje, że można walczyć o siebie, nie tracić nadziei, zapanować nad rozczarowaniami i iść do przodu. Na koniec – „Ostatni dzwonek” Magdaleny Łazarkiewicz (Kino Polska, piątek, godz. 23.55). Pamiętam, że w liceum poszliśmy na ten film całą klasą i bardzo go przeżyłam. Ciekawa jestem, jak się go ogląda po latach.