W tym tygodniu mamy dwa ważne wydarzenia. Jedynka będzie przeprowadzać transmisje z festiwalu filmowego w Gdyni, a Canal+ pokaże galę zamknięcia festiwalu w Cannes (niedziela, godz. 19.20).

Jeżeli chodzi o gdyńską imprezę, czekam na nią z trzech powodów. Po pierwsze, bardzo chciałbym obejrzeć drugi film Marcina Wrony, który po obiecującym debiucie „Moja krew” nakręcił „Chrzest”. W tym kryminalno-gangsterskim dramacie główną rolę zagrał Tomasz Schuchardt – interesujący młody aktor, który kiedyś występował u mnie w Teatrze Telewizji. Chcę zobaczyć, jak obaj się rozwinęli: Tomasz jako aktor i Marcin jako reżyser. Szczególnie, że ten drugi za chwilę ma przystąpić do realizacji serialu o ratownikach górskich, którego jestem współproducentem.

Po drugie, czekam na nowy film Feliksa Falka zatytułowany „Joanna”. Oczywiście, ze względu na klasę reżysera, ale nie tylko. W tytułową postać – pianistkę z czasów wojny – wcieliła się Urszula Grabowska. Moim zdaniem to jedna z najciekawszych polskich aktorek z pokolenia trzydziestolatków. Znam scenariusz tego filmu i wiem, że główna rola jest tu trudnym wyzwaniem. Ciekawi mnie, jak Urszula sobie z nią poradziła.

Po trzecie, w Gdyni będzie pokazywana „Matka Teresa od kotów” – debiut Pawła Sali. Historia jak z thrillera. Dwóch braci w jednym z warszawskich mieszkań zamordowało własną matkę. Dlaczego chcę to zobaczyć? Zawsze intrygują mnie debiutanckie filmy. Paweł Sala był mi dotychczas znany jako scenarzysta. Teraz będę miał okazję przekonać się, jak to, co napisał, przełożył na obraz. Zwłaszcza że do morderstwa doszło w kamienicy, w której mieszkałem. Poza tym w obsadzie znalazł się Mateusz Kościukiewicz – wschodząca gwiazda naszego kina.

A Cannes? Wiem, że Canal+ w dniu gali zamykającej festiwal pokaże np. nagrodzoną Złotą Palmą „Klasę” Laurenta Canteta. To na pewno dobry powód, by spędzić dwie godziny przed telewizorem.