Molestowanie albo próba dialogu

W Studio „Oleanna" Davida Mameta o tym, czego mogą chcieć od siebie profesor i studentka. Jutro premiera - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 27.02.2014 18:24 Publikacja: 27.02.2014 18:11

Krzysztof Stelmaszyk i Natalia Rybicka.

Krzysztof Stelmaszyk i Natalia Rybicka.

Foto: Teatr Studio

Davida Mameta nie trzeba nikomu rekomendować. To autor przebojowego scenariusza „Glengarry Glen Ross" z udziałem Ala Pacino, Jacka Lemmona, Aleca Baldwina i Kevina Spaceya; reżyser „Domu gry" i „Skoku" z Genem Hackmanem. Debiutował w 1981 r. jako scenarzysta filmu „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" z Jackiem Nicholsonem.

Zobacz galerię zdjęć

– Lubię anglosaską dramaturgię. To świetnie napisane dialogi, dające aktorom szansę na stworzenie krwistych postaci – powiedział „Rz" Krzysztof Stelmaszyk, reżyser premiery, który również gra w spektaklu razem z  Natalią Rybicką.

Społeczne przywileje

Już początek jest intrygujący. Studentka przychodzi do profesora, bo jest zagrożona wyrzuceniem z uczelni, a chce, za wszelką cenę, pozostać na studiach. – Profesor znajduje się w specjalnej sytuacji. Młoda kobieta ma do niego interes, potrzebuje jego pomocy. Ale i on ma wobec niej swoje plany. Jakie? To się okaże – mówi reżyser. – Dziewczyna mu się na pewno podoba. Wątek erotyczny nie jest tu bez znaczenia. Ale to nie wyczerpuje tematu. W nauczycielu zaczyna rodzić się, być może próżna, myśl, że w zamian za wsparcie – ktoś będzie musiał go wysłuchać i wyrzuci z siebie frustrację.

Bo rzecz jest również o manipulacji, o korzystaniu z przywilejów, które daje nam nasza pozycja społeczna.

– Dla mnie jednak „Oleanna" to przede wszystkim opowieść o dążeniu do samoświadomości – podkreśla reżyser. – Profesor i studentka to dwa światy, których zderzenie jest wstrząsem dla każdej ze stron. Konfrontacja zmusza ich do samookreślenia. To wiąże się z inną kwestią. – Z jednej strony lubimy znane, utarte ścieżki, z drugiej – pociąga nas nowe, niewiadome, może prawdziwsze – zauważa Krzysztof Stelmaszyk. – Odbieganie od norm wiąże się z ryzykiem nieporozumienia. Przeważnie nie wychodzimy więc poza wygodne schematy, nie rozpoznajemy własnych emocji, nie rozumiemy też siebie ani innych. To dlatego nasi bohaterowie walczą i nie mają szansy zbliżyć się do siebie. Więcej przed sobą ukrywają, niż pokazują. Niby dążą do prawdy, ale każdy do swojej, subiektywnej. I, chcąc nie chcąc, rozpoczynają wieloznaczną grę domysłów i wzajemnych podejrzeń.

Slogany i inwektywy

Kiedy w Teatrze Studio zapadała decyzja, że Krzysztof Stelmaszyk wyreżyseruje „Oleannę", w Polsce nie wybuchła jeszcze dyskusja o społecznej roli płci. Teraz wieloznaczność spotkania opisanego przez Mameta nabiera nowego znaczenia. – Profesor spotyka się ze studentką, profesor sprawuje władzę, a studentka tej władzy podlega – podkreśla reżyser. – I każde z nich próbuje w tym układzie załatwić swoją sprawę. Oboje mają odmienne pokoleniowo doświadczenia. To wręcz fizycznie odczuwalne lęki, fobie, obawy.

Aktor zdaje sobie sprawę, że w odbiorze sztuki może się pojawić kontekst gender. – Rozumiem, że „Oleanna" może być odczytywana jako głos w sprawie – mówi. – Nie chcemy stawać po żadnej ze stron tej dyskusji. Dla mnie najciekawsze jest spotkanie tych dwojga ludzi. Wieloznaczne i pełne napięcia. Cieszy mnie, że tekst sprzed ponad dwudziestu lat jest wciąż aktualny. Krzysztof Stelmaszyk uważa, że największym problemem naszego kraju jest brak zrozumienia dla drugiej strony sporu, jej lęków i obaw. – To one dyktują często mocne, skrajne i emocjonalne opinie – mówi Stelmaszyk. – Próba zrozumienia ich przyczyn sprawia, że rozmowa staje się merytoryczna i nie kończy się licytacją na slogany i inwektywy. Tak się składa, że David Mamet proponuje chwilę namysłu i daje szansę przyjrzenia się problemowi z wszystkich możliwych stron. To dobry przykład.

Dziwne propozycje

Na stosunki bohaterów nakładają się relacje artystów: doświadczonego aktora, który debiutował w spektaklu Tadeusza Łomnickiego, i młodej, utalentowanej aktorki. – Zdecydowałem się grać z Natalią, bo nasze wspólne doświadczenia teatralne udowodniły, że na scenie jest czujną i żywiołowo reagującą partnerką. A w tym pełnym niuansów tekście to szalenie istotne. Mam nadzieję, że każde nasze spotkanie będzie inne – powiedział aktor. Trudno nie zauważyć, że w ostatnich latach w teatrze pojawiło się wiele dynamicznych, zdecydowanych reżyserek – poza Agnieszką Glińską Monika Strzępka, Maja Kleczewska, Ewelina Marciniak.

– To prawda – przyznaje Krzysztof Stelmaszyk. – Może dlatego w czasie prób zastanawialiśmy się, co by było, gdyby Mamet opisał odwrotną sytuację, w której starsza profesorka spotyka się z młodszym od siebie studentem. I prowadzi z nim trudną, długą dyskusję, podczas której padają różnego rodzaju, mniej lub bardziej zawoalowane propozycje. Może byłaby to jeszcze mocniejsza sztuka od tej, którą napisał Mamet?

Davida Mameta nie trzeba nikomu rekomendować. To autor przebojowego scenariusza „Glengarry Glen Ross" z udziałem Ala Pacino, Jacka Lemmona, Aleca Baldwina i Kevina Spaceya; reżyser „Domu gry" i „Skoku" z Genem Hackmanem. Debiutował w 1981 r. jako scenarzysta filmu „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" z Jackiem Nicholsonem.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły