Tyle właśnie minęło od założenia Ośrodka Praktyk Teatralnych, który, wkładając w swoje logo nazwę podlubelskiej wsi Gardzienice, rozsławił ją na cały świat.
Grupa Włodzimierza Staniewskiego, która w swych działaniach wraca do korzeni teatru, przez cztery dekady wykształciła ludzi zarażonych teatrem, którzy namaszczeni przez swego charyzmatycznego przywódcę rozpierzchli się po świecie niczym prorocy głoszący dobrą nowinę.
Najnowszą premierę, czerpiącą inspirację z „Wesela" Wyspiańskiego Staniewski określił jako „zaślubiny szaleństwa z romantyczną miłością". A w założeniach zaznaczył: „Wesele postawione na obłędzie! Na żadnej tam pijackiej demencji, na żadnym delirium! Wesele jako studium obłędu, studium zaburzeń urojeniowych! Co za temat. Arcypolski, ale Polskę i Polaka przekraczający... Globalny!".
W tej realizacji widać fascynację antykiem, która zawsze była mocno obecna w twórczości zarówno Wyspiańskiego, jak i Staniewskiego. „Wesele" Gardzienic zostało przefiltrowane przez antyk jako kolebkę naszej kultury. Cały przecież pierwszy akt utworu napisany jest w manierze antycznej, dionizyjskiej.
Dzieło Wyspiańskiego i Staniewskiego zatopione jest w plastyce Jacka Malczewskiego. Tekst Wyspiańskiego został mocno poszarpany. Spektakl utworzony jest wokół monologów poszczególnych postaci. Stają się one rodzajem archetypów budujących opowieść. Każda z postaci w romantycznej gorączce prezentuje swoje spojrzenie na świat.