Kubuś Fatalista niepotrzebnie zmontowany na nowo

Powrót do legendarnych inscenizacji bywa wyzwaniem. Ryzyko nie zawsze się opłaca, o czym przekonuje "Kubuś Fatalista i jego pan" Teatru Montownia

Publikacja: 29.03.2010 18:46

Rafał Rutkowski, Jan monczka i Zuza Grabowska w "Kubusiu Fataliście i jego panu" Teatru Montowni na

Rafał Rutkowski, Jan monczka i Zuza Grabowska w "Kubusiu Fataliście i jego panu" Teatru Montowni na scenie Och-Teatru w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Filozoficzną powiastkę Diderota o przygodach Jakuba podróżującego wraz ze swoim panem i opowiadającego mu o życiowych perypetiach wystawił Witold Zatorski w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w 1976 roku. Wtedy był to wielki hit.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9147,3,454104.html]Galeria zdjęć[/link][/wyimek]

Do sukcesu przyczynili się odtwórcy głównych ról, przede wszystkim Zbigniew Zapasiewicz w roli Kubusia, ale także Mieczysław Voit i Andrzej Szczepkowski grający Pana. Przedstawienie utrzymywało się w repertuarze przez kilka sezonów, i – jak twierdzą niektórzy – gdyby nie stan wojenny, grane byłoby co najmniej do końca wieku.

Nic nie wskazuje na to, by Krzysztof Stelmaszyk, reżyser spektaklu w Och-Teatrze, miał świadomość siły tamtego przedstawienia. Bo choć korzystał z inscenizacji Zatorskiego, jego wersja w minimalnym nawet stopniu nie dorównuje pierwowzorowi. Zawiodła zresztą nie tylko reżyseria, ale i obsada.

Rafał Rutkowski, aktor Teatru Montownia, w świetnym "Ojcu polskim" pokazał, jak wielowymiarowe może być jego aktorstwo. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego pozbawił Kubusia wdzięku i przewrotności, a ukazał jako cwaniaka o dość nieskomplikowanej osobowości. O roli Pana w wykonaniu Jana Monczki lepiej nie wspominać. Jest, a jakoby go wcale nie było...

Inscenizacja Zatorskiego częściowo oparta na improwizacji zakłada, że widzowie będą współuczestnikami opowieści. Tę ostatnią możliwość ułatwia scena Och-Teatru usytuowana pośrodku widowni. Tym bardziej dziwi, że aktorzy nie skorzystali z tego przywileju i nie wciągali publiczności w interakcje.

Przedstawienie grzeszy brakiem finezji. Najlepiej widać to w scenie z podwiązką. W inscenizacji z udziałem Zapasiewicza, gdy Kubuś ofiarowywał ją swej ukochanej – subtelność szła w parze z wyrafinowaniem. Tu mechaniczne naciągnięcie czerwonego paska przez Rutkowskiego nie robi najmniejszego wrażenia.

Spektakl Krzysztofa Stelmaszyka pozbawiony jest magii, widz nie jest w stanie docenić mądrości Diderota, bo słowa podawane są niechlujnie, a całość pozbawiona jest spójności i rytmu.

Wychodząc z premiery "Kubusia Fatalisty i jego pana" przygotowanej z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, miałem spory niedosyt. Zawiniły reżyseria i aktorstwo. Jednak myślę, że sama inscenizacja Zatorskiego przetrwała próbę czasu. I gdyby w tytułowych rolach pojawili się inni aktorzy, np. Piotr Adamczyk i Janusz Gajos lub Maciej i Jerzy Stuhrowie, widzowie poczuliby się jak na prawdziwym święcie teatru.

Inscenizacja Witolda Zatorskiego zasługuje na coś więcej niż to, co pokazał Teatr Montownia.

Filozoficzną powiastkę Diderota o przygodach Jakuba podróżującego wraz ze swoim panem i opowiadającego mu o życiowych perypetiach wystawił Witold Zatorski w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w 1976 roku. Wtedy był to wielki hit.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9147,3,454104.html]Galeria zdjęć[/link][/wyimek]

Pozostało 89% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie