Wielka trójka z premierowego spektaklu –„Zabawek Pana Boga” – podobnie jak nazwisko autora sztuki i zarazem opiekuna artystycznego Novej Sceny, mają być dobrą wróżbą. Nie tylko dla przedstawienia, które w andrzejki wchodzi w ostatni etap prób. Mają też zapewnić powodzenie kolejnemu przedsięwzięciu Romy.
– Bardzo nam brakowało tej dodatkowej, kameralnej sceny. Na dużej przygotowujemy spektakle grane przez dwa, trzy lata. Tymczasem mieliśmy wielkie zapotrzebowanie na mniejsze formy – mówi dyrektor Romy Wojciech Kępczyński.
Nova Scena do końca nowa nie jest. Trzy lata temu już działała pod tym szyldem. Wówczas miała być „wiecznie młoda”, otwarta na nowe pomysły, debiutancka. Miała gościć artystów alternatywnych, poezję performance’ową, a nawet imprezy breakdance’owe. Miała, ale nie przetrwała próby czasu.
W Romie nie złożono jednak broni. Czas przerwy został wykorzystany na prace modernizacyjne. Sala, do której – inaczej, niż na główną scenę, dostępną od ul. Nowogrodzkiej – wchodzi się od ul. św. Barbary, zyskała nowoczesne wyposażenie.
Przede wszystkim jednak pojawił się oryginalny i rozpoznawalny twórca, który miał pomysł na to miejsce.