Józef Skrzek 63 dni gniewu

Rozmowa: Józef Skrzek, twórca muzyki do „63 dni gniewu”, spektaklu o powstaniu warszawskim, mówi o wolności w czasach komercji i niebezpiecznej polskiej fantazji

Aktualizacja: 28.07.2011 10:23 Publikacja: 26.07.2011 01:06

Józef Skrzek 63 dni gniewu

Foto: ROL

Reżyser Jarosław Minkowicz postanowił opowiedzieć historię od tyłu. „63 dni gniewu" rozpoczną się od kapitulacji, a skończą nadzieją na wolność. Jak pan tę chronologię odwróci w muzyce?

Józef Skrzek:

Zaczniemy od dzwonów – dźwięku, który przypomina echo. Na początku jest otwarta rana, wycieńczenie i przygnębienie, a więc tonacja molowa. Ale potem będę stopniowo rozjaśniał nastrój, przechodząc do tonacji witalnych, durowych. Zbudujemy klimat nadziei, szansy na powrót emocji z pierwszych dni walki.

Finał będzie entuzjastyczny?

Nie, spokojny, grany ze świadomością końca. Muzyka wyrazi tylko radość życia, którą ma w sobie młody człowiek chętny do obcowania ze światem i do miłości, ale także gotowy do bitwy, bo czuje się upokorzony. Muzyka będzie elektroniczna i fortepianowa.

Zaprosiłem chór, kwartet smyczkowy, bębniarzy i akordeonistów z Motion Trio. Powierzyłem im lejtmotywy, a sam będę budował oprawę dla aktorów. Odwrócona chronologia nie zmienia istoty rzeczy: pozostają podziemne tunele, walka, młodość, strach i nadzieja. Mam na uwadze przede wszystkim poświęcenie ludzi, ich determinację. Chcieli wolności. Szli do walki, bo się umówili i tyle.

Pan, Ślązak z Siemianowic, przygotowuje muzykę do spektaklu o powstaniu w stolicy. Czy los walczących tu ludzi jest panu bliski?

Sięgam do własnych korzeni. Moja rodzina walczyła od pokoleń. Dziadowie to powstańcy śląscy. Wuj Józef, brat ojca, działał w Armii Krajowej, został powieszony przez hitlerowców podczas publicznej egzekucji w 1941 roku. Miał nieco ponad 30 lat. W latach 90. współtworzyłem dedykowany mu spektakl „Bytkowskie drzewo".

A duch moich przodków objawia się w różnych decyzjach. Choćby w tym, że zamieszkałem na ojcowiźnie, zamiast robić karierę w Ameryce. W powstaniu warszawskim najważniejsza jest ludzka odwaga. Wiedzieć, że się zginie, a jednak iść dalej, to najwyższy wymiar człowieczeństwa. Ważne, żebyśmy przenosili pamięć o tym do współczesności.

Czy dzisiejszy 20-latek żyjący w dobrobycie i spokoju, bo wojny toczą się w odległych krajach, ma szansę zrozumieć emocje swoich rówieśników w 1944?

Spróbujemy go wciągnąć. Mamy 90 minut, żeby zabrać go w tamten świat. Dziś wolność objawia się jako możliwość manewrowania między wieloma sprawami. Ludzie kombinują: szukają kariery, pieniędzy, spełnienia. Każdy, sam definiuje, czego chce i każdy ma rację. Największym wyzwaniem jest odnaleźć się w tej wielości. To dotyczy nie tylko młodych.

Pan zawsze szedł własną ścieżką, jest wzorem artystycznej niezależności.

Przez lata parłem naprzód, w świat, chciałem robić mnóstwo rzeczy: nagrywać, koncertować, podróżować. Na początku lat 80., po premierze filmu Jerzego Skolimowskiego „Ręce do góry", do którego napisałem muzykę, pojawiła się szansa wyjazdu do USA. Ale zrozumiałem, że mam inne obowiązki – jestem najstarszy w rodzie, czuję się związany ze Śląskiem. Żyję wśród familoków, oddycham tym samym powietrzem, tu mam dom. Zostałem.

Wyszła z pana polska dusza przywiązana do losów narodu?

Raczej duch rodziny – skoro tamten Józef tu zginął, to ja – drugi Józef, też powinienem żyć tutaj. Ziemia mnie przyciągnęła. Moje nastoletnie córki podróżują, ale nie zachłystują się światem, bo znają swoje korzenie. Świat jest piękny, gdy go poznajesz i dotykasz, ale musisz wiedzieć, skąd pochodzisz.

Co ta świadomość daje?

Nabierasz siły i pewności. Ja na ojcowiźnie czuję to, co opisał Norwid w „Pielgrzymie": „ziemi tyle mam, ile jej stopa ma pokrywa".

Polska historia jest obecna w codziennych rozmowach, ale czy naprawdę czujemy się z nią połączeni?

Problem w tym, że polska historia była przez lata ukrywana i jest w różny sposób wyjawiana. Nasze zaufanie do niej jest ograniczone. Wczoraj nikt nie mówił o Katyniu, dziś dowiadujemy się nowych rzeczy o stanie wojennym, a kto wie, co poznamy jutro? Łatwo się zniechęcić, trzeba być człowiekiem bardzo zainteresowanym prawdą, żeby w Egipcie nie tylko kąpać się w morzu, ale też zwiedzać piramidy i czegoś się dowiedzieć.

Świat jest na wyciągnięcie ręki, ale z niego nie korzystamy?

Polacy od 20 lat starają się nadrobić czas. Wszyscy kupili samochody, a nie ma dróg, po których można jeździć. Brakuje nam zdolności planowania, dyscypliny, organizacji życia. Idziemy do przodu tak, jak umiemy. Jest w nas wiele fantazji, ale i tej niebezpiecznej, spod znaku „róbta, co chceta". A życie jest wymagające i kto się nie zorganizuje, będzie stał w kącie. Nawet, jeśli jest genialny.

W latach 80. radził pan sobie z politycznymi ograniczeniami, koncertując w kościołach. Na wolnym rynku jeszcze trudniej się odnaleźć?

Teraz nikogo nie obchodzi, kim byłem ani jaki mam dorobek. Liczą się ci, którzy są silni teraz. Muszę wciąż być atrakcyjnie prezentującym się okazem. Uznałem, że lepiej obniżyć wymagania – nie potrzebuję złotych klamek ani basenu, wystarczy, że żyję godnie. Jestem zawodowcem skazanym na muzykę, nie mogę hodować pieczarek. Moja żona i córki dobrze o tym wiedzą.

Skoro liczy się tylko teraźniejszość, to żyjemy w świecie pozbawionym pamięci?

Przeszłość, prędzej czy później, nas odnajdzie. Nie można bez końca biec naprzód – albo zabraknie sił, albo któregoś dnia pojawi się refleksja, która obudzi pamięć.

—rozmawiała Paulina Wilk

Reżyser Jarosław Minkowicz postanowił opowiedzieć historię od tyłu. „63 dni gniewu" rozpoczną się od kapitulacji, a skończą nadzieją na wolność. Jak pan tę chronologię odwróci w muzyce?

Józef Skrzek:

Pozostało 96% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły