Przedzierając się przez gąszcz słów

Andrzej Seweryn – jak Arnold Szyfman sto lat temu – zaryzykował marsz pod prąd modom, ale czy można coś wygrać, idąc w pojedynkę? - pisze Jacek Marczyński

Publikacja: 30.01.2013 08:16

Krzysztof Kwiatkowski (Irydion) – z prawej, i jego wróg cesarz Heliogabal (Krystian Modzelewski)

Krzysztof Kwiatkowski (Irydion) – z prawej, i jego wróg cesarz Heliogabal (Krystian Modzelewski)

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

O samotności jest też „Irydion". Bohater dramatu Zygmunta Krasińskiego przegrywa i nie doprowadza do  upadku Rzymu, bo zawiedli ci, na których liczył. Sięgnąwszy po ten tekst na jubileusz Teatru Polskiego, Andrzej Seweryn odwołuje się do premiery sprzed stu lat. Ale jak Irydion wydaje też wojnę tym, którzy niszczą świat jego wartości.

Zobacz galerię zdjęć

– W naszych czasach, gdy słowo się zdewaluowało i zwulgaryzowało, tym większego znaczenia nabiera ono w teatrze – uważa Andrzej Seweryn. W historyczno-filozoficznym tekście Krasińskiego dla współczesnego odbiorcy słów jest nadmiar. Trzeba wysiłku, by przedrzeć się przez ich gąszcz i dotrzeć do sensu rozważań o naszych zrywach powstańczych, o tragizmie klęski, o małości człowieka miotającego się między przeznaczeniem a opatrznością.

Z ogromnego tekstu wykroił jednak Andrzej Seweryn zwarty scenariusz opowieści o Irydionie, który zaślepiony zemstą wykorzystuje innych ludzi, a nawet poświęca najbliższych. Zrealizował dramat o człowieku za wszelką cenę realizującym swój plan, opowieść o doraźnych sojuszach i intrygach i o tym, że cel uświęca środki.

Brzmi to współcześnie, ale „Irydion" Seweryna nie komentuje nachalnie naszej rzeczywistości. Rozgrywa się poza konkretnym czasem w prostych, świetnych dekoracjach Magdaleny Maciejewskiej i kostiumach Doroty Kołodyńskiej, ale reżyser szanuje też operową koturnowość dramatu Krasińskiego. Każe zastygać aktorom w efektownych pozach, wiele scen urzeka plastyczną urodą, a całość wzmacnia fenomenalna muzyka tworzona na żywo przez świetne trio (Olo Walicki, Macio Moretti, Wacław Zimpel).

To wszystko ma wesprzeć słowo, a jednak tylko czasami ukazuje ono swą wartość. Gdy pojawia się Olgierd Łukaszewicz (Wiktor), Piotr Cyrwus (Scypion), Szymon Kuśmider (Eutychian), dramat zaczyna wciągać, a nawet krótka kwestia buduje napięcie.

Młodsze pokolenie bardziej zmaga się z niedostatkami warsztatu, niż pokazuje umiejętności pracy nad tekstem. Szlachetnym wyjątkiem pozostał Krzysztof Kwiatkowski. Przeszedłszy rozpędem przez początek, zaczął ciekawie budować postać buntownika kierującego się emocjami, a nie rozumem. Jego Irydion tak bardzo gna do celu, że nie ma czasu się zastanowić nad konsekwencjami To uwspółcześnione ujęcie odświeża pokrytego kurzem „Irydiona".

„Nie przestraszyła nas opinia powszechna, że Warszawa nie rozumie i nie lubi sztuk klasycznych" – pisał Szyfman o swoim „Irydionie". Andrzej Seweryn mógłby to dziś powtórzyć. Ale czy jego spektakl przejdzie do historii?

Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?