Rzeczpospolita: W spektaklu „Zabójcza pewność" aktor przyjmuje zlecenie od osoby prywatnej, która chce, by w jej domu przeczytał tekst sztuki. Czy taka sytuacja mogłaby się zdarzyć naprawdę?
Grzegorz Małecki: Absolutnie tak. Aktorzy są bardzo łasi na pieniądze. Nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w Polsce...
Przyjąłby pan takie zlecenie?
Hmm... Czułbym się pewnie nieswojo proszony przez nieznaną autorkę o przeczytanie za pieniądze jej sztuki tylko dla niej, w jej domu. Ale kto wie... Taka sytuacja nie zdarza się codziennie, ale i nie wzbudza specjalnych podejrzeń. Po prostu – była tancerka napisała sztukę. Dopiero kiedy aktor się u niej pojawia, zauważa, że tekst miesza się z rzeczywistością. Bardzo to dziwne, metafizyczne, niepokojące.
Dlaczego?