Trudno nie wyrazić oburzenia „Mistrzem i Małgorzatą" pokazanym na Gliwickich Spotkaniach Teatralnych przez Teatro Tatro ze Słowacji. Widzowie tłoczyli się w niewielkim namiocie w parku, musieli też poddać się kontroli, przechodząc przez specjalne bramki. Całe zamieszanie spowodowane było tym, że spektakl postanowił obejrzeć prezydent Słowacji. A kiedy jeden z krytyków słowackich dał wyraz oburzeniu takim traktowaniem polskiej publiczności, został siłą usunięty.
Aktorzy poszli na całość i ku osłupieniu widzów przed finałem wybiegli z namiotu nago. Rozrzucanie wśród publiczności banknotów o nominale 500 euro nie zrekompensowało tego pożałowania godnego faktu. Zwłaszcza że, jak się okazało, banknoty były fałszywe. Warto dodać, że za całym wydarzeniem stoi reżyser Ondrej Spisak.
Pozwoliłem sobie na tę prowokację na wstępie recenzji słowackiego „Mistrza i Małgorzaty", bo cały spektakl zrealizowany jest w podobnym duchu. A przedstawienie jest wyborne, przewrotne, inteligentne.