Przedstawienie Natalii Korczakowskiej odnosi się do ducha Studia jako placówki interdyscyplinarnej, wykraczającej poza ramy tradycyjnego teatru. Studia, jako miejsca eksperymentu. Niełatwego w odbiorze, czasami wywołującego zachwyt, ale też sprzeciw, pytania i dyskusje. W tym przedstawieniu sceny pełne wysmakowania i finezji mieszają się z kiczem, tandetą i wyuzdaniem, niektóre wręcz ocierają się o pornografię. Oglądanie tego ponadczterogodzinnego spektaklu wymaga wysiłku, niekiedy dużej odporności.
Historia robotnika Franka Birberkopfa, który po odbyciu kary więzienia za zabójstwo pragnie zacząć nowe życie została potraktowana przez Natalię Korczakowską jako opowieść o współczesnym Ulissesie. Berlin, jak zauważył przed premierą odtwórca roli głównej Bartosz Porczyk, to nie punkt na mapie, ale stan umysłu. Oglądamy opowieść o dzisiejszym świecie, świecie rozchwianych wartości, w którym nie ma miejsca dla wykluczonych, o ludziach, którzy w pogoni za doraźnymi doznaniami dawno wyłączyli hamulce, zatracili poczucie godności.