Podziwiałem kompozycje – na początku lat 90. odkrywcze – takie jak „Loaded", które wyszły spod ręki mistrzów acid house, czyli muzyków Primal Scream. To, jak ten album brzmi, jest dziełem didżeja   Andrew Weatheralla, który wystąpi w piątek w Cudzie nad Wisłą.

Dwie dekady temu, w czasach rave i całonocnych nielegalnych imprez klubowych, razem z samym Paulem Oakenfoldem zremiksował on „Hallelujah" Happy Mondays. Potem na warsztat wziął Björk, Siouxsie Sioux, New Order i My Bloody Valentine. Dziś, mimo upływu czasu, Andrew Weatherall nadal czynnie uczestniczy w światowym życiu klubowym. Równocześnie sięgnął po niego świat reklamy, czego efektem jest ścieżka dźwiękowa „Feathers" (dla volkswagen tiguan) i nagrany w nowym kolektywie Two Lone Swordsmen „Shack 54" (ford fiesta).

Didżej nadal gra oryginalnie, ale jeśli ktoś chciałby przenieść się w czasy rave'owych imprez, nie odnajdzie tego w dzisiejszych występach pełnych tech house'u, electro, post punka, break beatu czy nawet synth popu.

Andrew Weatherall, Artur 8, Cud nad Wisłą, Warszawa; Wybrzeże Kościuszkowskie (za Centrum Nauki Kopernik), wstęp wolny, piątek (26.08), godz. 22