O konsultacjach z europejskimi partnerami przed wylotem w niedzielę do Chin Emmanuel Macron nie myślał. W momencie gdy Niemcy są pogrążone w kryzysie politycznym, a Zjednoczone Królestwo sparaliżowane brexitem, przed Francją otwiera się wyjątkowa możliwość przejęcia roli najważniejszego partnera Pekinu w Europie. I okazji tej Paryż nie zamierza zmarnować.
– W relacjach z Chinami Europejczycy niczego nie koordynują tylko ze sobą konkurują. To jeden z nieistniejących obszarów wspólnej polityki zagranicznej. Do tej pory stosunki z Chińczykami miały przede wszystkim charakter gospodarczy, dlatego każdy z przywódców Unii starał się promować własny biznes – tłumaczy „Rzeczpospolitej" proszący o anonimowość jeden z najwyższych rangą francuskich dyplomatów.
Tyle że stosunki między oboma krajami daleko wykroczyły poza gospodarkę. W wywiadzie dla rządowego portalu China.org, jedynym udzielonym przed odlotem, Macron zapowiada, że oba kraje będą wspólnie broniły „wielobiegunowego" świata, który odrzuca Donald Trump. W szczególności Francja i Chiny miałyby razem pracować nad „najlepszymi regulacjami międzynarodowego handlu". Macron przyznał także, że bez zaangażowania Xi Jinpinga, nie udałoby się uratować porozumienia paryskiego o powstrzymaniu ocieplenia klimatu po wycofaniu się z niego Waszyngtonu. Teraz oba kraje mają wspólnie pracować nad agendą szczytu COP24, który pod koniec roku zostanie zorganizowany w Katowicach.
Francja dzieli się Afryką
Więcej: Francuzi pogodzili się z obecnością Chin w innym regionie porzuconym przez Amerykę: Afryce.
– Chiny mają możliwości finansowe, których my nie posiadamy. Za to ze względu na historię my mamy wiedzę o Afryce, której nie mają Chiny. Musimy więc pracować razem – przyznaje Macron.