W maszynie startującej w lot do Rygi – z tego samego lotniska Szeremietiewo, na którym spłonął w niedzielę samolot, powodując śmierć 41 osób – pasażerowie podnieśli alarm, gdyż poczuli smród palonych kabli. Nie wiadomo, co było przyczyną awarii, podróżnym podstawiono inny samolot – również Superjeta.
Osiem godzin później na tym samym lotnisku odwołano lot suchoja do Mińska. Nie podano jednak przyczyn. Z kolei w samolocie startującym z Rostowa nad Donem do Moskwy zablokował się jeden z pedałów w kabinie pilotów. Rejs odwołano.
– Takie awarie zdarzają się w tych samolotach bardzo często. Ale teraz, po katastrofie, wszyscy dmuchają na zimne – powiedział jeden z rosyjskich ekspertów lotniczych związany z Aerofłotem. Przyznał, że główny rosyjski przewoźnik też ma z nimi kłopoty, ale stara się o nich nie mówić.
– Doświadczenie w eksploatacji (maszyn Suchoj – red.) pokazuje, że jakość ich montażu pozostawia wiele do życzenia – stwierdził z kolei były pilot, a obecnie generalny dyrektor regionalnych linii lotniczych Jakucja Wasilij Kriuk. Ten przewoźnik ma drugą po Aerofłocie flotę superjetów i najwięcej skarg na ich jakość. W 2018 roku Jakucja doliczyła się 35 awarii silników w 15 posiadanych samolotach Suchoj. Zdaniem ekspertów są one zbyt nisko umieszczone pod kadłubem, co powoduje, że zarówno w czasie startu, jak i lądowania wpada w nie wszystko, co leży na pasie startowym.
Jednak obecnie śledczy badający katastrofę na Szeremietiewo rozpatrują trzy wersje wypadku, z których błąd pilotów wydaje się dominującym. To jednak wywołuje ostre reakcje środowiska lotniczego w Rosji, uważającego, że wykazali się oni wielkimi umiejętnościami, nie dopuszczając do eksplozji samolotu lądującego z pełnymi bakami paliwa.