W prywatnych rozmowach ze swymi najbliższymi współpracownikami Donald Trump wyrażał przekonanie, że międzypaństwowy traktat o bezpieczeństwie nakłada zbyt duże obowiązki na USA, a zbyt małe na Japonię. Dlatego pytał ich, czy nie należałoby go wypowiedzieć.
Donosi o tym agencja Bloomberg, powołując się na informacje od trzech anonimowych współpracowników amerykańskiego prezydenta. Mimo niepewnych źródeł pomysły Trumpa wywołały zdenerwowanie sojuszników Ameryki. Wszyscy komentatorzy i politycy podkreślają, że układ z Japonią to kolejny traktat międzynarodowy, który prezydent podważa. Zaczął jeszcze w czasie swej kampanii wyborczej od zapowiedzi zmian w NATO.
Bez gwarancji
– Wbrew informacjom mediów nie ma żadnych rozmów o renegocjowaniu japońsko-amerykańskiego traktatu obronnego – powiedział już o plotkach z Białego Domu sekretarz japońskiego gabinetu ministrów Yoshihide Suga.
„Odrzucenie traktatu to ryzyko, że w sprawach bezpieczeństwa zachodniego Pacyfiku zaczną dominować Chiny. A to z kolei może wywołać nuklearny wyścig zbrojeń, jeśli bezbronna pod tym względem Japonia uzna, że powinna chronić się przed sąsiadami mającymi broń atomową (Chinami i komunistyczną Koreą)" – przestrzegł jeden z amerykańskich ekspertów. Jednak samo postawienie znaku zapytania nad traktatem o „współpracy i bezpieczeństwie" z Tokio zatrzęsło tzw. architekturą bezpieczeństwa, ukształtowaną w ciągu 60 lat na zachodnim Pacyfiku.
Zobacz także: NATO wzywa Rosję do zniszczenia rakiet