Podczas niedzielnego wiecu w Mińsku Aleksander Łukaszenko powiedział, że 15 minut od granicy z Białorusią NATO rozmieściło czołgi i samoloty.
W odpowiedzi przedstawiciele sojuszu poinformowali, że monitorują sytuację na Białorusi, ale na za zachodnią granicą kraju nie gromadzono sił zbrojnych.
Już w sobotę Łukaszenko zapowiedział przegrupowanie wojska w pobliżu granicy z Polską.
Wypowiedzi wieloletniego prezydenta Białorusi skomentował na Twitterze szef MSZ Litwy. "Ostatnie oświadczenie byłego prezydenta Białorusi o rosnącej koncentracji sił wojskowych na granicach Białorusi to kłamstwo. Wygląda na to, że desperacko próbuje uzasadnić wezwanie do pomocy Rosji i całkowicie rujnuje niepodległość kraju. Godne pożałowania" - napisał Linas Linkevicius.
W niedzielę 9 sierpnia wieczorem w Mińsku, Grodnie i w innych miastach Białorusi (łącznie w ok. 30) doszło do protestów po tym jak ogłoszono wyniki badań exit poll po przeprowadzonych wyborach prezydenckich. Wyniki te wskazywały, że wybory prezydenckie z poparciem blisko 80 proc. wyborców wygrał ubiegający się o szóstą kadencję na stanowisku prezydenta Aleksandr Łukaszenko. Oficjalne wyniki wyborów podane przez białoruską CKW w poniedziałek rano dały Łukaszence jeszcze większą przewagę - według tych wyników uzyskał w wyborach 80,23 proc. głosów.
Cichanouska, nie uznała wyników wyborów i ogłosiła, że w rzeczywistości to ona jest zwyciężczynią, a wybory zostały sfałszowane. Następnie poinformowała o złożeniu protestu wyborczego.