Zagorzały krytyk prezydenta Władimira Putina, Aleksiej Nawalny, stracił przytomność na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Przed odlotem na lotnisku pił wyłącznie herbatę.
Lekarze z Omska jak dotąd nie potwierdzili, że przyczyną ciężkiego stanu Nawalnego jest otrucie. Co prawda wczoraj sugerowali, że w jego organizmie wykryto "nieznany środek halucynogenny", ale po rozmowie z wezwanymi policjantami stwierdzili, że otrucie jest jedynie jedną z możliwych przyczyn.
Dziś rano z Berlina wyleciała lotnicza karetka pogotowia, z zespołem lekarzy i niezbędnymi urządzeniami na pokładzie. Miała przewieźć Nawalnego do berlinskiego szpitala Charite.
W szpitalu w Omsku z kolei zebrali się lekarze, których ściągnięto z Moskwy. Orzekli, że stan opozycjonisty jest tak niestabilny, że jego transport jest obecnie niemożliwy.
Z kolei rzeczniczka Nawalnego, Kira Jarmysz, stwierdziła, że „zakaz transportu Nawalnego jest bezpośrednim zagrożeniem dla jego życia. Pozostawanie w szpitalu w Omsku bez sprzętu i diagnozy jest dla niego śmiertelnie niebezpieczne".
Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow zapewnił, że Kreml w razie potrzeby pomoże w przewiezieniu Nawalnego za granicę i życzy mu "szybkiego powrotu do zdrowia".
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny