36-letni Aliaksiej Scierlikau został skazany w środę przez sąd w Mińsku na cztery lata łagrów, bo znalazł się w nieodpowiednim miejscu w niewłaściwym czasie. Wraz z żoną wracał do domu wieczorem 23 września, a tego dnia Aleksander Łukaszenko miał inaugurację, szóstą z rzędu po kolejnych sfałszowanych wyborach prezydenckich (9 sierpnia).
Mężczyzna wracał do domu aleją Feliksa Dzierżyńskiego, ale na jego drodze stanęło kilkudziesięciu funkcjonariuszy OMON-u. Bez tłumaczenia zaczęli brutalnie pałować i wybijać szyby w jego samochodzie. Ratując się, Scierlikau ruszył do przodu, ale szybko został zatrzymany. W sieci roi się od nagrań, na których wyraźnie widać, że był przypadkową ofiarą mundurowych i ledwie uszedł z życiem, jednak sąd orzekł inaczej. Oskarżono go o „najechanie na milicjanta". Zanim mężczyzna trafił za kraty, był wicedyrektorem jednej z mińskich korporacji.
– Będziecie musieli z tym żyć – rzucił do sędziego i prokuratorki skazany po ogłoszeniu wyroku. Ale pracownicy białoruskiej Temidy nie mają czasu na emocje. Kolejni oskarżeni czekają już za drzwiami na swoje wyroki.
Aleksander Trocki, były już główny menedżer jednego z czołowych białoruskich banków MTB, został zaatakowany w swoim samochodzie przez milicję na alei Zwycięzców 12 sierpnia – trwały wówczas brutalne pacyfikacje protestów po wyborach prezydenta. Próbował uciekać, ale został pobity i aresztowany. Zeznał, że milicjanci wkładali mu lufę pistoletu do ust. Stanie przed mińskim sądem rejonowym, prokurator oskarżył go o zamach na milicjanta i zażądał 11 lat więzienia.
Maraton procesów sądowych wobec ofiar reżimu trwa nie tylko w stolicy. W środę sąd w Mozyrzu skazał na pięć lat więzienia Rusłana Parfionawa, który w czasie kampanii wyborczej był członkiem sztabu Swiatłany Cichanouskiej, przebywającej obecnie na Litwie liderki opozycji demokratycznej. Tego samego dnia w Mohylewie przed sądem stanął 18-letni Siarhej Turunou. W sierpniu napisał na asfalcie „3%", co na Białorusi kojarzy się z niskim poparciem urzędującego przywódcy. Po napisie na chodniku dawno nie ma śladu, ale chłopak usłyszał zarzuty kryminalne dotyczące „niszczenia mienia".