Takie okazje jak wczoraj w stolicy Kirgizji, by w dużym gronie ponarzekać na jednobiegunowy świat i politykę prowadzoną przez Stany Zjednoczone, zdarzają się rzadko. Na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Biszkeku przywódcy Chin, Rosji, Kazachstanu, Kirgizji, Tadżykistanu i Uzbekistanu mogli również liczyć na wzajemne zrozumienie w kwestii nieprzestrzegania praw człowieka i standardów demokracji.
Niemal jak w domu mógł się tam też poczuć prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad -na razie tylko obserwator, który ostrzegał przed projektem amerykańskiej tarczy antyrakietowej. - Taki projekt nie zagraża wyłącznie jednemu krajowi. Dotyczy większości kontynentu, całej Azji - ostrzegał kolegów irański przywódca. Nie wymienił jednak z nazwy Stanów Zjednoczonych i mówił jedynie o planach "jednego mocarstwa". Takich skrupułów nie miał natomiast szef rosyjskiej dyplomacji, który wykazał zrozumienie dla obaw Irańczyków. - Zagrożenie, jakie rzekomo stanowi Iran, zostało zmyślone i jest wykorzystywane jako pretekst -przekonywał dziennikarzy Siergiej Ławrow.
Nie zabrakło również optymistycznych wniosków. Rosyjski przywódca Władimir Putin z radością zauważył, że założona przed sześcioma laty Szanghajska Organizacja Współpracy rośnie w siłę.
-Rok po roku staje się coraz ważniejszym czynnikiem wzmacniania bezpieczeństwa i stabilności w Azji Środkowej - zauważył. Dodał, że wszelkie próby samotnego rozwiązywania problemów globalnych i regionalnych są skazane na niepowodzenie. Wtórował mu przywódca Chin Hu Jintao.
- Z wyzwaniami i zagrożeniami współczesnego świata można poradzić sobie jedynie poprzez wspólne wysiłki społeczności międzynarodowej -podkreślał Hu.