Liczący 9 milionów mieszkańców kraj podzielił się na Boliwię białych i Metysów oraz Boliwię Keczua i Ajmarów. Zbuntowały się najbogatsze regiony najbiedniejszego państwa Ameryki Południowej, generujące 80 procent jego PKB.Sprzeciwiają się projektowi nowej konstytucji przyjętemu przez zwolenników Moralesa z Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS) pod nieobecność deputowanych opozycji. W protestach, które wybuchły z tego powodu w Sucre, konstytucyjnej stolicy Boliwii, zginęły cztery osoby, były też setki rannych. Idąc w ślady swego protektora, prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, Morales, pierwszy Indianin na stanowisku prezydenta Boliwii, wprowadza w swym kraju socjalizm.Gubernatorzy protestują, bo rząd centralny chce zawładnąć lwią częścią podatków pobieranych dotychczas przez regiony. Z pozyskanych w ten sposób pieniędzy mają być finansowane programy pomocy, które zapewnią Moralesowi wdzięczność i głosy ubogich.
Antyrządowe strajki całych regionów, akcje nieposłuszeństwa, barykady na ulicach miast, demonstracje, marsze, starcia zwolenników prezydenta (plantatorzy koki, robotnicy i biedota wiejska) z jego przeciwnikami, podczas których leje się krew, stały się codziennością Boliwii.
Słynne Czerwone Poncza, indiańscy ekstremiści z plemienia Ajmarów, chcą w obronie Moralesa maszerować na Sucre, które przyłączyło się do buntu. Powiesili dwa psy, co oznaczało wypowiedzenie wojny „bogatej, białej oligarchii”. Santa Cruz (1,2 miliona mieszkańców), bastion opozycji, najbogatszy region kraju słynący ze złóż gazu, upraw soi i hodowli bydła, organizuje własną gwardię gotową chwycić za broń, by walczyć z Indianami.
Napięcie jest tak wielkie, że wenezuelski samolot wojskowy, który wylądował w czwartek na lotnisku w Riberalta (Beni), został obrzucony przez mieszkańców kamieniami. Władze lokalne zażądały, by załoga pokazała im, co przewozi.
Boliwijczycy podejrzewali, że hercules wiezie pieniądze i broń od Hugo Chaveza dla Evo Moralesa, by ten mógł skuteczniej rozprawić się z przeciwnikami. Okazało się jednak, że samolot leciał do brazylijskiego Rio Branco, a w Boliwii wylądował, by uzupełnić zapas paliwa.