Prezydent Giorgio Napolitano nazwał sytuację tragedią, premier Romano Prodi obiecał osobiście zająć się sprawą, ale w Neapolu nadal zalega 100 tysięcy ton niewywiezionych śmieci. W odpadach toną też inne miasta Kampanii, bo śmieci nie ma dokąd wywozić.
Bezradni mieszkańcy demonstrują i puszczają góry odpadów z dymem. W piątek i sobotę podpalili cztery autobusy i karetkę pogotowia (byli ranni). Zablokowali linię kolejową łączącą Neapol z północą Włoch. W wielu gminach w obawie przed epidemią zamknięto szkoły i targowiska. Druga linia frontu przebiega przy wysypiskach, szczególnie w Pianurze pod Neapolem. W obliczu kryzysu władze zdecydowały się otworzyć stare, zamknięte już wysypiska, co wywołało masowy protest okolicznych mieszkańców. Statystyki mówią bowiem, że w pobliżu wysypisk śmieci w Kampanii ludzie zapadają na choroby nowotworowe trzy razy częściej niż gdzie indziej. Gdy eskortująca śmieciarki policja siłą usuwała blokady, doszło do brutalnych starć. Aresztowano kilkudziesięciu najbardziej krewkich demonstrantów.
W niedzielę podczas mszy w Pianurze ksiądz powiedział, że „ludzi należy wysłuchać, a nie pałować”. Z kolei biskup Pozzuoli (dzielnica Neapolu) w kazaniu otwarcie oskarżył władze o karygodną inercję i doprowadzenie do kryzysu. Natomiast minister ochrony środowiska Alfonso Pecoraro Scanio obwinił o wszystko neapolitańską mafię – kamorrę.
Kryzys z wywozem śmieci trwa w Kampanii od 15 lat. Ten południowy region stał się śmietnikiem uprzemysłowionej północy Włoch. Złotym interesem, jakim jest wywóz i utylizacja śmieci, szczególnie toksycznych, zajęła się kamorra. Oferowała swoje usługi fabrykom za połowę ceny rynkowej. Część toksycznych odpadów nie trafiała jednak do spalarni, do dziś są zakopywane gdzie popadnie na terenach należących do mafii.
Śmieci importowane nielegalnie z północy oraz z zagranicy przepełniły wysypiska i zwykłych odpadów z Kampanii nie ma gdzie wywozić. Kamorra blokuje budowę wielkich spalarni, bo zrujnowałoby to jej „ekologiczny” interes. Permanentny kryzys jest mafii na rękę. To właśnie do niej trafiła większość z 14 mld euro, jakie rząd wydał, by rozwiązać problem. Skorumpowane bądź zastraszone władze nie reagują.