Niemiecki dyplomata, który jest jednocześnie wicekanclerzem, przyjechał na zaproszenie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Najwięcej czasu poświęcono na rozmowy o tzw. polityce sąsiedztwa.
Sikorski przekonywał, że na Ukrainę powinno trafiać więcej środków z unijnego budżetu. W tej chwili polityka sąsiedztwa to zaledwie 1 proc. wydatków Unii. Niedawno o część tych pieniędzy walkę zaczęła Francja, która promuje ideę unii śródziemnomorskiej. Ale Steinmeier zapewniał, że Niemcom udało się powstrzymać zapędy Paryża. – Myślę, że Unia Śródziemnomorska powstanie w rozsądnym wymiarze i uda się skierować większe pieniądze na Wschód niż do tej pory – mówił podczas debaty na Uniwersytecie Warszawskim.
To kolejna odsłona walki, jaką polska dyplomacja prowadzi w sprawie Ukrainy. Na zakończonym w piątek szczycie w Bukareszcie głównie dzięki staraniom polskiej delegacji udało się przyjąć deklarację, która stwierdza, że przyszłość Ukrainy i Gruzji jest w NATO. Polska musiała pokonać wtedy przede wszystkim opór Niemiec, które uznały, że oba kraje nie są gotowe do wejścia na drogę do członkostwa. – Po pewnych zmaganiach zawarliśmy korzystne porozumienie dla tych krajów – mówił Steinmeier.
O tym, czy Ukrainie i Gruzji zostanie przyznany plan działań na rzecz członkostwa (MAP), zdecydują ministrowie spraw zagranicznych NATO w grudniu.